Powiem tyle: jedno wielkie qrde!!! widzalalm amerykanski " the ring" w kinie i o malo nie poplakalam sie ze strachu...=) razem z przyjaciolmi nam sie nudzilo wiec obejrzelismy go...w polowie seansu chcialam wyjsc. To nie jest typowy dreszczowiec, ten film po prostu uderza w umysl. Praktycznie w zadnym ujeciu filmu nie ma krwi...i to jest zarąbiste! Japońska wersja moim zdaniem jest gorsza pod wzgledem technicznym i wogóle fabuły jest tak jakby...mniej. W kazdym razie ten kto wymyslil cala ta historie musi byc albo zdrowo walniety w glowe, albo po prostu genialny. Goraco polecam na domowe wieczorki filmowe w gronie przyjaciół. Extra wrazenia gwarantowane!