Wszyscy ludzie, od dawien dawna kłócą się na temat tych filmów. Naprawdę, aż serce mi się kraja, jak widze jakie bzdury ludzie wypisują. Wydaje mi sie, że nie ma odpowiedzi jednoznacznej, więc postanowiłem rozstrzygnąć spór raz a na zawsze! po długich przemyśleniach doszedłem do wniosku że:
Ringu (jap) jest horrorem. Jeżeli chcesz obejrzeć, mroczny mający straszyć (choć mnie nudził ;) ) film, który zostanie ci na długo w pamięci z powodu swego mrocznego klimatu, to polecam Japan. Muzyka nie jest może "wysokich lotów", ale jej zadaniem jest tylko podbudowywać napięcie i straszyć. Obraz przejawia się w czarno- zielonych barwach, co sygnalizuje nam że mamy się bać :P Aktorstwo nie powala na kolana, ale jest znośne. Przeklęty filmik, jest trochę krótki i mało związany z samym filmem. Informacje jakich dowiadują się bohaterowie pochodzą z tajemniczych wizji. To tyle o JAPAN
The Ring (USA) jest bardziej thrillerem psychologicznym i dramatem. Jeżeli chcesz obejrzeć film, który odwołuje się do naszej psychiki, a jego zadaniem jest przygnębianie nas i zmuszanie do myślenia, to polecam wersje USA. Film spodoba się każdemu, kto lubi "trudne" dzieła. Obraz jest pokazany w barwach błękitu i jasnej zieleni, co ma nas przygnębiać. Film nie straszy, zaś bardzo dobrze ukazuje strach. Muzyka jest wyśmienita. Pasuje idealnie do tego co widzimy, nieraz tworząc osobny obraz. bohaterowie odkrywają koeljne fakty, nie dzięki "magicznym" wizjom, a dzięki swej inteligencji i na podstawie śledztwa. W roli głównej zadziwiająco dobra Naomi Watts... To tyle o USA...
Mi bardziej (o niebo bardziej) spodobała się USA, ale są różne gusta i koniec :P
Określenia amerykańskiego remake'u TRUDNYM DZIEŁEM, zakrawa na absurd z gatunku nazwania "Piły V" dramataem obyczajowym, a "Pikniku pod Wiszącą Skałą" horrorem... Amerykanie zrobili z tego filmu wszystko, aby uczynić go bardziej przystępym dla amerykańskiego widza, i nie ma w nim absolutnie nic "trudnego".
A w niektórych momentach zdecydowanie nadinterpretowujesz oba filmy, więc nie przedstawiaj siebie jako arbitra, któr "raz na zawsze rozstrzygnie spór".
Amerykańska wersja jest mi bliższa kulturowo, bardziej do mnie przemawia...otoczenie, scenografia itp. Japońskie horrory kocham, ale podchodzę do nich z dystansem, "śmieszna mowa", teatralne, specyficzne aktorstwo, skośne oczka, czasem bardziej mnie śmieszą niż straszą.
"śmieszna mowa" - Japoński to piękny język, co się czepiasz? ;d
Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że jest on nie tylko bardziej przydatny (znacznie, znacznie większa ilość osób znających język na świecie, a także przydatna w Japonii - mocniejszym kraju od Polski) , ale też w uszach przeciętego Amerykanina normalniejszy od polskiego, a także bardziej rozpoznawalny.
"teatralne, specyficzne aktorstwo" - zgadzam się, Japończykom aktorstwo gorzej wychodzi niż w USA. Być może to jeden z czynników dlaczego w Japonii wymyślono anime. ;d
"skośne oczka" - Lubie Japończyków i nie jestem rasistą więc się nie wypowiem.
Co do filmów - bez wątpienia, wg mnie:
Japońskie horrory są straszniejsze, ale dużo głupsze (więcej błędów, głupich bohaterów)
Rasistką na pewno nie jestem...zapewniam...jestem otwarta na odmiennosc kultrurowa..."przez skośne oczka" rozumiem to, ze latwiej jest mi sie wczuc w przezycia bohatera,pochodzacego z tego samego kregu kulturowego..japonia mnie fascynuje, tak samo azjatyckie kino grozy...ale Ring amerykanski bardziej do mnie przemawia
Taka prawda, że Azjaci są nieco dla nas, europejczyków, groteskowi. Ale i dla nich my jesteśmy śmieszni. I wszyscy strasznie podobni pod względem wyglądu(co zabawne, bo dla europejczyka to właśnie Azjaci są do siebie bardzo podobni).