co za szajs ! nudny i nawet nie straszny... mialem duzo wieksze oczekiwania
dużo większe oczekiwania??? Człowieku, jaki więc film jest w stanie je spełnić ? Osada?? haha. Moim zdaniem film jest bardzo dobry. Najważniejsze to zbudować ten niepowtarzany klimat, stworzyć napięcie... Moim oczekiwaniom film sprostał w 100%.
Zanim napiszecie głupty, dodajcie też W JAKI SPOSÓB OGLĄDALIŚCIE PO RAZ PIERWSZY RING. Na komputerze i w kinie film traci 75%. Na kinie domowym,w 32 calowym telewizorku, w systemie 5.1 i o północy sam w domu - omal nie narobiłem w portki. Film jest kapitalny i przerażający. Na japońskiej wersji zasnąłem - shit totalny.
No pewnie... ludzie ogladaja horrory na komputerze, na malym ekranie, bez dobrego naglosnienia, w bialy dzien i to jeszcze pewnie w slabiutkiej kopii, a potem marudza ze im sie nie podobalo. Jakbyscie poszli do kina, albo chociaz ogladali ten film w nocy, w ciemnosci i z odpowiednia jakoscia dzwieku to byscie zmienili zdanie.
oglądałem ten film w kinie i zgadzam sie z tym co założył temat :] film z dupy :)
jak na komputerze tzn ze od razu trzeba ogladac na malutkim ekranie..z jakoscią kinową , na słabym nagłosnieniu ..i jak słonce swieci w monitor...nie sądze: )
A mi się podobał :]... w każdym razie na pewno jest lepszy od niewiarygodnie badziewnego Statka Widmo. To już jest totalny shit...
Co za pseudokrytyk stworzył ten temat?Znawce chcesz rżnąć?Film to nie muzyka tylko całość.Ja włąśnie cenie ten film dlatego że nie ma tam scen żę coś wyskakuje co 5 minut a ja skacze na fotelu "ze strachu".Takich horrorów jest 95%.A THE RING tworzy przez niemal cały film takie napięcie jakiego nie uświadczyłem od dawna.Nie miałem żadnych skoków napięcia ale cały czas czułem te napięcie.Oglądałem go na kompie.Na klasycznych głośnikach-stereo o pierwszej w nocy.I najlepsze było to że go obejrzałem przypadkowo.W ogóle sie do niego nie przygotowywałem.A im film trwał dłużej tym ja byłem dalej od monitoru a głośniki były coraz bardziej wyciszone.Dla mnie to był odjazd.Więc mówie do panów znawców o których można dupe wytrzeć:jakie horrory z ostatnich lat są o niebo lepsze od tego.Jak mi nie odpowiecie to was wyzwe(w myślach:)tu bymnie zaraz zablokowali)
Ja chętnie postaram Ci udowodni, że są o wiele lepsze horrory od tego "cuda", będe dawał tylko tytuły z ostatnich 4 lat, że nie było, że dodaje stare sprawdzone tytuły, ZACZYNAMY:
"Donnie Darko"
"Grudge""
"Tale of two sisters"
"Ichi - The killer"
"Slashers"
"The Eye"
Mało??? To jedziemy dalej:
"Haute tension"
"Klątwa Ju-On"
"White noise"
"Sekretne okno"
I jeden z moich ulubionych, choć wiem, że tobie się nie podobał - "Dead End"
Wszystkie te filmy w są o wiele lepsze niż "Ring 2" i nawet wsyd byłoby wymieniac je razem z tym komercyjnym gniotem. ]
P.S Wycierasz dupe ludźmi, którzy mają lepsze/większe pojęcie o horrorach, od ciebie - fazka!!! Ale nie skorzystam.
Oczywiście, chodzi mi o oba Ringi, żeby nie było, że tylko druga część mi się nie podobała.
No tak,zapomniałem że jest jeden fan horrorów i filmów gore który może na moje pytanie odpowiedzieć.Jeśli chodzi o Donnie Darko.Czy to jest horror?Nie oglądałem dlatego sie pytam bo po tym co słyszałem to nie kojarzyłem go z horrorami."The eye"-niezły jest ale nie wiem w czym jest lepszy od ringa.Nie oglądałem"Klątwy Ju-on" ale jak wymieniłeś"Grudge" to mnie rozbawiłęś.Przecież to jest chamska zrzyna z najróżniejszych innych horrów.Od początku do końca.Nie wiedziałem że taki weteran jak ty lubuje sie w czymś takim.Ale spoko.Co tam jeszcze było.Sekretne okno-film też dobry ale żaden odjazd.Rzetelne kino."Slashers" to chyba gore-to co lubisz ale to za czym nie przepadam .Wiem że latające flaki sąnie odzownym elementem horrorów ale ja lubie jak na poziom strachu widza wpływa napięcie wywołane innymi elementami(fabułą itp.).Tu więc nie będe oceniał(zresztą niw idziałem więc nie mam prawa oceniać).Reszty nie widziałem więc z chęcią obejrze.Co do końca twojej wypowiedzi.Ring 2 stawiam daleko za pierwszą częścią.Ale denerwuje mnie jak ktoś o filmie który coś zmienił/ruszył w tym zastygłym świadku horroró pisze takie texty że to jest dno.Zeby szystko było takim dnem to byłby odjazd chłopie.I gówno wiesz czy założyciel topicu sie zna na horrorach czy nie(chyba że go znasz osobiście).A wytrzeć dupe co jakiś czas ne zaszkodzi.Ty też sobie nieraz lubiłeś tak powycierać.I tak w ogóle.Dzięki za te tytuły(kłaniam sie do nóżek najwybitniejszemu znawcy horrorów)
i jeszcze jedno.Można sie przyczepić do ringa jeśli sie oglądało przed nim mase tych kopii japońskich i amerykańskich które czerpały z ringa mase pomysłów.Ale dla mnie ring był pierwszym filmem tego typu.I dlatego w póxniejszych horrorach łażące dziewczynki i duchy i inne zerżnięte pomysły już mnie tak nie straszyły
"Donnie Darko" jest oczywiście horrorem, na FW piszą czasami bzdury - to, że ten film nie jest tu uważany za horror jest kolejną z nich. Jestwiele wpadek weryfikatorów, dlatego trzeba brać wszystko co jest dodane nie dokońca poważnie, zresztą zobacz sobie ten link
http://www.filmweb.pl/Rob,Morrow,ciekawostki,PersonCuriosities,id=8317 [www.filmweb.pl/Rob,Morr ...]
Nie wiem czy płakac, czy się śmiać?
Jeśli chodzi o "Grudge" to ty dopiero mnie rozbawiłeś. Nawet pewnie nie wiesz, że jest to amerykańska wersja "Klątwy Ju-on", którą reżyseruje Takashi Shimizu - a jak byś był bardziej bystry, to wiedziałbyś, że ten sam reżyser zrobił "Grudge", czyli jak sam mówisz, skopiował samego siebie. Toco napisałeś, nie może być zarzutem wobec tego filmu, cyt. "chamska zrzyna z najróżniejszych innych horrów", gdyż to raczej od niego się uczą i zrzynają, więc radzę się trochę zapoznać z tematem a przede wszystkim pomyśleć co się pisze.
Prawde mówiąć napisałem tytaj z twojego powodu, pierwszy wpis mnie w ogóle nie interesuje, bo po prostu nie jest rzeczowy, a ty jak dla mnie piszesz z sensem (rzadkość na tym portalu).
Jeśli chodzi o ostatnie twoje zdanie (no muszę się do niego odnieść), to odniosłem wrażenie, że cię w jakiś sposób zdenerwowałem, jakbyś liczył, że nie nie odpowie, ale to tylko moje domysły. mimo wszystko do nóżek mi się nie kłaniaj, wystarczy jak po prostu wyluzujesz się, bo ciągle chyba jesteś spięty.
P.S. Na prawde "Ring" był dla ciebie pierwszym filmem tego typu??? Gdzieś ty się dzieciaku uchował? :)
Co do klątwy to musze powiedzieć że wiedziałęm że jest to amerykańska wersja japońskiego hitu(jak ostatnio wszystkie horrory) ale nie wiedziałem że brał sie za nią japoński reżyser.W takim razie jestem jeszcze bardziej zawiedziony tym tytułem(niestety,ale prosze nie krytykuj mnie z tego powodu)Bo jednak jeśli coś tam straszyło to (jeśli chodzi o mnie)były to nagle wyskakujące duszki i te napięcie budowane poprzez powolne podchodzenie do jakiegoś pokoju w którym słychać dziwne głosy.I tak w kółko do końca filmu.Najgorsze że był przewidywalny od a do z.Jak kogoś zobaczyłeś na ekranie to wiedziałeś że nie długo zginie.Jeśli chodzi o moją końcową reakcje to wcale sie nie zdenerwowałem.po prostu to był taki zabieg.Trzeba było sie czymś odgryżć:] A co do rinaga to niestety naprawde był on dla mnie pierwszym horrorem tego typu(typu japońskiego)Jako dzieciak oglądałem tylko horrory na podobieństwo evil dead czy egzorcysty i różne makabry.Dlatego tak bardzo mi sie ring spodobał.Straszył mnie przez cały czas trwania(i po też:)mimo że nic strasznego nie widziałem(troche dziko brzmi ale tak to wygląda).W takim razie jakie filmy przed the ringem przespałem(z taką wiedzą nie nudziłbym sie przez najbliższe miesiące w akademiku)
Em. Mogę (tak nieśmiało) spytać, dlaczego pan dzieniek (piszę z małej, bo tak piszę to sam posiadacz nicka, czyli raczej chce aby tak się to pisało) uważa amerykański The Ring za "pierwszy film tego rodzaju" (siakoś tak)? I jeszcze napomyka coś o kopiach amerykańskich (?) i.... japońskich 8). A przecież The Ring to amerykańska przeróbka japońskiego Ringu!
Może chodzi o kontynuacje?Ale japońska i tak powstała przed amerykańska, a amerykańska to jakaś totalna bzdura rodem z holywood - w scenie gdy Samara wspinała się po scianach studni nie wytrzymałem i wybuchłem gromkim śmiechem :). A najlepsze jest to, że film oglądałem w kinie z dobrym nagłośnieniem i dobrą jakością obrazu i jakoś nie wyłapałem klimatu.
Ale ad rem (czyli ring 1): tej części co prawda nie oglądałem, więc nie wypowiem się na jej temat.
Wiem jedno - oglądając obydwa "Ringu" bałem się. Ale nie jakoś panicznie, nie dygałem ze strachu, nie wrzeszczałem przekleństw. Bałem się w inny sposób - ten który lubie, oglądając horrory czy czytając prozę E.A. Poe'a lub innych jemu podobnych. Bałem się "subtelnie". Wyczuwałem klimat grozy, przerażenia, strachu przed jutrem (chodzi mi o jutro bohaterów ofkoz :) ) i wreszczie niemoc w przerażeniu, wprost wypływjącą z ekranu.
[Spoiler]
A motyw z zabiciem ex-męża głównej bohaterki przez Sadako już po "szczęśliwym zakończeniu" - pomysł cudowny, pomysł przez który scena zaskakuje i przeraża maksymalnie.
[/spoiler]
Prawda jest taka, że japońskie kino jest specyficzne. Zupełnie inne od tego, do czego przyzwyczaiło nas kino amerykańskie (bo niestety przeżywamy od zawsze zalew filmów z Nowego Świata, kiedy to ignoruje się europejskie i azjatyckie rynki filmowe. Aby oglądać Ringu, trzeba tą spcyfikę wyczuć i zaakceptować po prostu...
Zaraz... Znowu odbiegłem od tematu.
A temat jest... w sumie o niczym. Dyskuja w nim chyba nie ma więszego sensu - nie uważacie, panowie? Cały ten temat zmierza tylko (wielkimi krokami) do kłótni, po której obrażeni (lub wściekli) klinkniecie "wstecz" i i tak nigdy do niego nie powrócicie...
Chyba.
Chciałem jeszcze tylko napisać, że Ring również czerpie masę pomysłów z innych horrorów, jak zresztą każdy horror. W dzisiejszych czasach bardzo ciężko stworzyć coś oryginalnego - zwłaszcze jesli chodzi o filmy, które mają straszyć.
Pozdrawiam i przepraszam za bardzo chaotyczną notke (jestem troche... ten. Zmęczony ;) ), jednocześnie dziękuje wszystkim którzy mieli dość samozaparcia, żeby dojść do tych słów :].
Wiatam Cię Mao.Nie wiem w którym momencie wyraziłem sie nie jasno ale już spiesze z wyjaśnieniami.Jestem absolutnie świadom co jest kopią czego i nigdzie nie napisałem żę film japoński ściąga z kina amerykańskiego.Chodzi o to że ja japońskiego pirwowzoru filmu The Ring nie widziałem(a jak już na niego spojrzałem to w sposób szczątkowy,po prostu przejżałem czym mniej więcej sie różni).Akurat nie dane mi było być w posiadaniu tego filmu przez długi czas.I o chodzi właśnie o to że mi sie The Ring podobał właśnie z tych samych powodów co tobie Ringu.Uwielbiam go(nie wstydze sie tego) go włąśnie za ten subtelny strach(co wcześniej już napisałęm).No i nie widze nic złego w Samarze chodzącej po ścianie studni(toż to istota nie ludzka ma dowszystkiego prawo).A co do kina japońskiego tak ogólnie to powiem jeszcze jedno.Ja wiem że oni wszystko wymyślili najpierw.Ze mają dobre straszne filmy(chociaż coraz cześciej się powtarzają i zaczynają zjadać swój włąsny ogon)ALe ja niestety jestem na japońców uczulony.Jak słysze te ich głosiki i widze te ich zachowanie to bardziej sie denerwuje niż przestraszam.Dlatego oprócz paru tytułów to raczej nie zaglądam do japońskiego kina.Wiem że nie łatwo jest wymyśleć coś nowego ale powtarzanie w kółko motywu małych dziewczynek,topionych dzieci,płączących dzieci troche już denerwuje.No przecież na tym świat horroru sie nie kończy(a gdzie są zarzynane dzieci,taki wdzięczny temat:)A ringa jeszcze raz przypomne oglądałem sam w nocy blisko monitoru w ciszy i w totalnie pustym domu.Mówie ci,był efekt(nie piłem coli i nie jadłem popcormu)
Sory Mau za przekręcenie twojej xywy(a starałem sie nie przekręcić)Tam wyżej (ta moja krótka wypowiedź)to chodziło mi o to że masa filmów czerpie nie z ringa ale z pomysłu pierwowzoru
Rozumiem. Może to wada oglądania horrorów w kinie? Mnóstwo ludzi dookoła, większość robiących (siioooorb) colą lub (chrup) popcornem... :/
Samara w drugiej części wchodząca po studni... No nie wiem. Wydawała mi się okropnie nienaturalna, ale to można byłoby znieść. CHodzi mi o to, że ona po prostu była śmieszna! Te rozkraczone nogi, pajęczy chód i przyśpieszenie jak na archiwalnych materiałach z czasów wojny... A potem kopniak w twarz, chlusnięcie w wodę i... wszystko od początku. W tym właśnie momencie nie wytrzymałem i zatkałem sobie usta pięścią, żeby tym, którzy "poczuli" tę scenę nie psuć zabawy.
Amerykańska wersja Ringu (drugiego) do mnie po prostu nie trafiła i - sparafrazuje Twoje słowa - z tych samych powodów co do Ciebie nie trafiła japońska.
Pisałem, że japońskie kino jest specyficzne, Ty napisałeś, że nie lubisz go. Czyli nie akceptujesz tej specyfiki, odrzucasz ją. I bardzo dobrze. To Twój gust - a patrząc na Twoje ulubione filmy stwierdzam że jest całkiem niezły i tę małą niedogodność w postaci niechęci do Japończyków można Ci wybaczyć ;).
Zgadzam się z tym że japończycy powielają masowo wypróbowane schematy - temu nie da się zaprzeczyć. Ale mimo tego wychodzi im to )zazwyczaj) całkiem nieźle... Poza tym raz na jakiś czas udaje im się wymyślić cos oryginalnego :)
Jeszcze jedno - nie wiem jak ogląda sie pierwszy ring w ciemności i samotnie (tak oglądałem ringu), w ogóle nie wiem jak się go ogląda, bo tej wersji po proostu nie widziałem :). Ale mam zamiar naprawić swój błąd, mimo porażki w moich oczach części drugiej. Bo najprawdopodobniej mi się spodoba (większość moich znajomych go zachwalała).
Kiedy już obejrzę być może się wypowiem na temat porównywania obydwu. Póki co to wszystko.
Pozdrawiam serdecznie
Mau