A cóż miał począć? Płakać? Oni wszyscy, oglądając zapis kamer mieli kamienne miny, bo wiedzieli, tak mi się wydaje, że płacz by nic nie dał. O tym co się stało zostali poinformowani dopiero następnego dnia w hotelu, więc oglądając tą scenę byli przygotowani na to, co zobaczą. Tak to interpretuje. Myślę, że Jagger nie uznał za stosowne pokazać, co czuł na widok śmierci tego chłopaka, bo wiedział, że go kamerują i zwyczajnie przybrał kamienną twarz - bądź, co bądź to facet i to jeden z tych najbardziej macho-męskich (za takiego się bynajmniej uważał), więc ciężko spodziewać się po nim innej reakcji.Czytałam "Życie" Keitha i tam, Keith wcale nie uznał tej śmierci za coś wyjątkowo szokującego, ponieważ wówczas na ich koncertach i na koncertach innych równie znanych wykonawców (milionowa dzika widownia) ginęło dużo ludzi. Jako przykład podaje legendarny koncert grupy The Who, gdzie zginęło 11 osób.

Czytam biografię Micka i nie wynika z niej, żeby miał problemy z publicznym płakaniem czy z pozowaniem na twardziela.

Ale ogólnie zgadzam się z Tobą

Ale czy zostaly wyciagniete jakies konsekwencje? Ktos zostal ukarany? Chyba w tamtych troche dzikich czasach jeszcze nie. Albo chociaz juz nie wspolpracowali z HA wiecej oni i inne grupy?

Myślę, że źle to zinterpretowałeś. Fraza "all right" jest popularna w krajach anglojęzycznych, to po prostu taki "zapychacz" w momencie, kiedy nie wiesz co powiedzieć. Z kolei to "all right" na koniec odnosiło się do "see you" (tu nie ma co się doszukiwać czegoś niezwykłego) Jaggera. Co do samej twarzy, nie widzę w niej cynizmu, ale coś głębokiego w oczach. Miał kamienną twarz, ale widać, że dał mu ten zapis koncertu do myślenia. Poza tym, jak zareagowałbyś patrząc na to, jak ktoś, kto chciał Cię zabić, został powalony na ziemię. Jego śmierć, oczywiście, nie mogła ucieszyć wokalisty, ale pomyśl, jak negatywne emocje czułbyś w stosunku do tego człowieka dzień po tym wydarzeniu.