Od czasu projektu Grindhouse panuje moda na produkcje hołdujące horrorom klasy b z la 80-tych.
Co prawda chyba owocuje to przede wszystkim zajebistymi plakatami (do Sleepera są świetne i
wyglądają autentycznie), ale jednak lubię sięgać po te pozycje. Sleeper jest znacznie bardziej
poważny niż np. Bloody Bloody Bible Camp, czy choćby wspomniany Grindhosue. Czy to
dobrze? I tak i nie. Z jednej strony fajnie dla odmiany zobaczyć coś, co nie jest upośledzone z
założenia. Z drugiej strony slashery są z założenia głupkowate i ciężko je traktować poważnie. A
Sleeper to nic innego jak klasyczny slasher stylizowany na klasyki gatunku. I podobnie jak
większość slasherów z tamtych lat ma swoje wady i zalety. Fabuła, nawet jak slasher, jest
szczątkowa. Szkoda, bo nie sposób wczuć się sytuację. Jak dla mnie przydało by się ciut więcej
wątków, choćby opierały się na utartych klasycznych slasherowych kalkach. Morderca wygląda
całkiem fajnie, choć osobiście wolałbym aby to było whudunit. Co prawda nie znaymy tu
tożsamości mordercy, ale to dlatego, że nie ma ona znaczenia. A więc plot twistów w stylu „a
więc to jednak on był mordercą” tu nie uświadczymy. Szkoda. Wykonanie natomiast jest zacne.
Dobór czcionek, kadrów, muzyki i lokacji jest naprawdę świetny. Szkoda tylko że: po 1 zabrakło
jakichś szalonych natapirowanych fryzur, po 2 kręcono to sprzętem, który nie pozwala uwierzyć,
że oglądamy film z lat 80-tych, po 3… scena tańca – od razu słychać, że to nowy kawałek. W
ogóle ta scena… WTF? Nie wiem co niej myśleć. Tak po za tym – jest kilka fajnych scen gore,
żadnych CGI, tylko klasyczne gore. Niezbyt realistyczne, tylko takie w sam raz, tak jak to było w
latach 80-tych. Klimat jest całkiem niezły, ale suspens jakoś mnie nie powalił. Ale wg mnie to
wina bohaterów i szczątkowej fabuły. Ten film jest tak prsty i pusty, że ścieżko tu o gęstą
atmosferę i wczucie się. Dystans sam mi się włączył. Szkoda, bo potencjał był duży, wg mnie
wszystkie niewątpliwe plsuy tego filmu zmarnowały się przez potraktowany na odwal o-się
scenariusz. Ale fanom slasherów z lat 80-tych i tak polecam rzucić okiem, bo film ma swoje
mocne strony.
Niby jest to hołd dla slasherów lat 80 tych, ale rżnie głównie z oryginalnego 'Black Christmas'. Rżnie zresztą w sposób tak masywny, dosłowny i natrętny, że każdy, kto oglądał film Boba Clarka, traci przyjemność z seansu z 'The Sleeper'
Wstyd przyznać, ale akurat "BC" jeszcze nie widziałem. Jak nadrobię to się wypowiem, ale obawiam się, że pewnie masz rację. Odczekam więc, aby jak najwiecej ze Sleepera zapomnieć.