Nie przepadam za wszystkim co amerykańskie, ale co dobre to dobre. Sprawność realizacji i prowadzenia filmu jak zwykle u amerykańców najwyższych lotów...no i ten dowcip choć film z samego założenia "beznadzieja"(delikatnie pisząc) miał być poważny. No i ten wspaniały Ben Kingsley - rewelacyjna rola! motto:
"życie jest trudne i naznaczane bólem, ale żyć czasami warto" -na co psychiatra odpowiada - "ten argument za życiem jest chyba troszkę naciągany" -ŚWIETNE!!!