Film dla zagorzałych fanów zombie-movies, takich jak ja. Całość może wygląda amatorsko to jednak nie jest tak tragicznie i najważniejsze, że w filmie jest klimat osamotnienia i klaustrofobii. Zombie nie ma aż tak dużo, krwi i ostrych scen również, ale sam klimat i dosyć mroczna muzyka w tle to nadrabia. Film jest trochę podobny do "Blair Witch Project", tylko, że o zombie. Wkurzać może tylko, że całość jest kręcona kamerami z ręki i obraz się trzęsie przez większość czasu. Fabuła to kilka historii różnych grup ludzi, którzy mieli ze sobą kamery video i nagrywali ich starcia z zombie, część osób z tych grup w końcu się spotyka i fabularnie coś je łączy. Jedynie końcówka filmu z tymi mordercami dosyć poj*ebana i moim zdaniem trochę psuje całokształt filmu.
Ogólnie całość oceniam na 4/10. Dla zombiemaniaków polecam ten tytuł. Ciekawy jestem jeszcze jak wygląda część druga filmu, którą być może niebawem obejrzę.
Druga część jest bardzo podobna, tyle że zamiast kilku oddzielnych historii oglądamy poczynania oddziału dzielnych brytyjskich wojaków. Przez cały film próbują przebić się na wybrzeże wymijając zombiaki jak drzewa. W stosunku do jedynki nie uświadczysz tu nic nowego, ale i tak polecam. Dla mnie Zombie Diaries to chyba największe pozytywne zaskoczenie w dziedzinie niskobudżetówek. Kompletnie nie rozumiem ocen na poziomie dna morskiego.