PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=538756}
7,0 27 tys. ocen
7,0 10 1 27117
6,1 13 krytyków
This Is It
powrót do forum filmu This Is It

Już na samym początku filmu mamy zafundowane pierdo.lnięcie w postaci żywiołowego kawałka „Wanna Be Starting Something”, które rozpoczyna swoistą podróż po najwspanialszych utworach Michaela Jacksona, wpisanych w opowiadaną historię przygotowań do serii wyczekiwanych przez tysiące fanów koncertów, tego niewątpliwie genialnego artysty. Bez dwóch zdań, to właśnie muzyka „Króla Popu” jest głównym bohaterem tejże produkcji, a cała reszta to tylko niewiele znaczące tło, oprócz - rzecz jasna - naszego wspaniałego wykonawcy. Właściwie nie ma tutaj zbyt wielu momentów wytchnienia, gdyż co chwilę jesteśmy bombardowani utworami pełnymi pasji i energii, które sprawiają, że ciężko usiedzieć spokojnie w jednym miejscu. Na jego piosenkach wychowały się pokolenia i chyba niewielu jest takich, którzy nie docenialiby tego wykonawcy, a próby, których byliśmy świadkami tylko ten obraz potwierdzają – Jackson daje się poznać jako perfekcjonista, który dbając o szczegóły uzmysławia nam, że on i jego muzyka stanowią jedność. Niektóre jego utwory – nie boję się użyć tego stwierdzenia – potrafią zbliżyć słuchacza do Boga… od którego otrzymał niezwykły talent wokalny. Nie jestem jego wielbicielem – ba – nie jestem nawet średniego pokroju fanem – po prostu doceniam jego twórczość i odnajduję w niej coś wyjątkowego, a wiele jego utworów ma poczesne miejsce w mojej świadomości.
Oglądając ten film, czułem się bardziej jak na koncercie niż na seansie w kinie, dzięki czemu miałem ten wielki, niedoszły londyński koncert… Wszyscy go mieliśmy… :]