Oglądałam film dwa razy. Nie dlatego, że jestem wielka fanką tego cudownego artysty. Tak po prostu. Byc może dlatego, że chciałam zbliżyć się do Michaela Jacksona. Poznac jego tok myślenia.
Michael Jackson na zawsze pozostanie jedna z moich największych inspiracji. To nie cżłowiek, to Anioł. Kto zrobił wiecej dla świata niż on? Oddał całego siebie ludziom. Leczył świat. Jego muzykę wystukuja serca miliardów ludzi. Niezapomniany, wielki, oryginalny artysta.
Dostrzegał tyle piękna, przecierpiał tyle okropności. Ludzie go zniszczyli. Ludzie go zabili. Nie wiele artystów jest prawdziwymi "arystami" . On był. Dostrzegał to, czego inni nie widzieli.
W filmie widac jego zmęczenie. Widać jego dobroć i chęć dawania. Widac, że choc chciał, to nie miał siły.
Jestem pod wielkim wrażeniem tego niesamowitego człowieka.
Podziwiałam go od zawsze, był z mną w każdym momencie mojego któtkiego, szesnastoletniego życia. Przewijał sie w każdej chwili. Złamał stereotypy. Zmienił tok myślenia.
Michael, jaka szkoda, że Cie nie ma...
P.S. Możecie po mnie jeżdzić. Miałam po prostu potrzebe wypowiedzenia się na ten temat.
Za wszystkie powyższe posty przepraszam. Miałem przedstawiać argumenty przeciw, a wyszło tak jak bym lansował swoją idolkę. Za dużo przykładów sprawiło, że wygląda to tak jakbym chciał pokazać, że nie ma lepszej od niej. Nie o to mi chodziło. Raczej o to, żeby fan-base Michaela nie najeżdżał na innych bez powodu.
Posty zgłosiłem do kasacji, bo zachowałem się żałośnie.
Jeszcze raz przepraszam.