Teksty to się czytało/słuchało z zażenowaniem. Tak jakby pisał je przedszkolak. I taki film był prawie cały. Początek z Gorrem był klimatyczny i dosyć mocno oszukuje widza, że tak będzie przez cały seans. Jedynie pod koniec było nieco poważniej. I te fochy Stormbreakera. I podejrzewam, że ostatnia scena po napisach się wielu ludziom spodoba. Mi na pewno.