Film jakoś do mnie nie przemawia. Rozumiem, że firma Marvell, za wszelką cenę chce zarobić jeszcze więcej forsy i kręci po kolei wszystkie komiksy jakie ma w swojej "stajni", ale bez przesady (coś takiego przeżywałem jako mały chłopiec, niektórzy by powiedzieli że było to w chwilę po tym jak dinozaury wygineły, gdy za wszelką cenę drukowano książki Alistaira MacLeana - każdy chłam opatrzony tym nazwiskiem) . Postacie Thora i Lokiego do "przełknięcia" znalazłem tylko w filmie Avengers (i to z zamkniętym jednym okiem). Po Spidermenie (który schodzi na psy) i trochę lepszym Iron Man'ie (powinni sobie dać na luz).
Według mojej skali - grupa 2 (oczywiście jak do kogoś przemawiają te klimaty).
Elernt
Ps. W ramach wyjaśnienia bardzo lubię książki Alistaira MacLeana (które też dzielę na bardzo dobre i chłam)
Captain America i Thor reprezentują ten sam, śmiesznie niski poziom, sam nie wiem, który z tych filmów jest słabszy. Piękna Natalie jakaś sztuczna, postacie słabe, "bez wyrazu", jakieś takie "zamglone".
Nie polecam obu, wyżej wymienionych filmów. Zrobione "na szybko", żeby tylko zarobić kasę w dobie kryzysu.