Czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć dlaczego ten film dość często dostaje noty w skali 1-4 albo mówi się jaki to jest beznadziejny i nudny ?
Bo nie mogę zrozumieć co w nim było tak złego żeby nadawać mu miano "beznadziei".
Jest solidny scenariusz, ciągłość akcji, niesamowite efekty, wszystko w zasadzie trzyma się kupy. Jedyne co znalazłem jako wadę to banalne i przewałkowane motywy, dość łatwa przewidywalność oraz brak elementów zaskakujących widza.
Mogę jedynie zrozumieć osoby które są prawdziwymi miłośnikami mitologii i uznali to jako profanację "autentycznego" Thora.
I prosiłbym o konkrety a nie wypowiedzi typu "bo taki mam gust i koniec", rozumiem że są gusta i guściki ale bez przesady żeby przez te guściki film dostawał naprawdę niskie noty, przecież są filmy które naprawdę zasługują na notę 1/10 i nie powinny w ogóle wejść do kin.
Pozdrawiam i liczę na rzeczowe wyjaśnienia :)
Haterom i trollom wstęp wzbroniony, tylko sensowne wypowiedzi !
Też nie rozumiem czemu większość tak jedzie po tym filmie. Naczytałam się mnóstwo niepochlebnych opinii, kilka dni później obejrzałam i już w trakcie oglądania zastanawiałam się o co tamtym ludziom chodziło.
Jak dla mnie Thor jest jednym z lepszych filmów z Marvela - jest humor, jest akcja, są fajne kostiumy, jest urocza Natalie Portman, są fajne efekty~
Jedna rzecza, która mi się niezbyt podobała - jak szybko i bez pamięci Jane zakochała się w Thorze xD No prrroszę xD
I kolejna ciekawa obserwacja - to kolejny Marvelowski film, w którym to kobieta pierwsza rzuca się na faceta xD (patrz: Betty w Hulku, Peggy w Kapitanie Ameryka i chyba nawet Pepper w Iron Manie xD)
Przede wszystkim jest to jeden z najnudniejszych filmow, ktore widzialam w ostatnich latach - jedynem wyjasnieniem jakie moge dac, to ze czlowiek sie meczy ogladajac, w zasadzie mozna przepowiedziec scena po scenie. Po drugie nie ma w nim NIC nowego - juz takich filmow wszyscy widzielismy na peczki. Po trzecie, mam wrazenie, ze byl bardziej dla dzieci, niz dla doroslych - bo dorosli chyba szukaja jednak czegos wiecej niz samych ladnych efektow, nawet jesli film jest tylko i wylacznie dla rozrywki. Po czwarte, slaby humor. Po piate, moze dalabym o note lub dwie wiecej, gdyby to nie bylo pod rezyseria KB. Po szoste mozna twierdzic, ze to tylko film na podstawie komiksu, ze nie bedzie z tego arcydziela - niby prawda, ale sa dziela na podstawie komiksu, ktore jednak oglada sie z zapartym tchem, tudziez sa w miare innowacyjne, czy po prostu ciekawe, chociazby MiB, Scott Pilgrim, Sin City, czy tez Batman.
Nie jestem ani wielkim znawca kina, ani swietna pisarka, wiec ciezko mi napisac jakis wspanialy wywod.
Mnie się nie podobał totalnie kiczowaty Asgard. Ten wszechobecny, świecący plastik. Do tego Murzyni i Azjaci jako nordyccy bogowie, ale ten temat był wałkowany miliony razy. I ogólnie, zabrakło mi tego "czegoś" w tym filmie. Ciężko mi nawet przytoczyć scenę, która mi się podobała najbardziej, bo takiej nie kojarzę. Ale żeby nie było, że tylko krytykuję, jest coś co się udało świetnie- Thor i Loki. Zarówno dopasowanie aktorów, jak i gra, szczególnie Hiddlestona. Tak wykreował tą postać, że zrozumiałem, dlaczego robi to, co robi, i zastanawiałem się, czy faktycznie jest zły. Majstersztyk. A Hemsworth może nie miał dużego pola do popisu, bo co jak co, ale Thor z Marvela nie jest zbyt barwną postacią (przynajmniej z tego, co ja czytałem, tak wnioskuję), ale również trzymał poziom, do tego miał kilka komicznych, ale nie durnych, scen. No i wygląda jak nordycki bóg.
Z bardzo prostego, wręcz banalnego powodu: ludzie zapomnają, że nie wszystkie filmy muszą być ambitne. W Internecie panuje moda na negowanie wszystkich kasowych produkcji, niemal każdej komedii romantycznej i własnie fantastyki. To dlatego, że ludzie mierzą filmy rozrywkowe tą samą miarą co ambitne produkcje, co oczywiście sprawia, że bilans jest niekorzystny. Niektóre produkcje owszem, będą do pewnego stopnia przewidywalne, a pewne wątki powielane, ale to są filmy, które mają służyć rozrywce, odprężeniu i dobrej zabawie.
Oczywiście drugim, równie ważnym czynnikiem jest to, że co jednych bawi, innych wprawia w zażenowanie, to, co mi się podoba, komuś innemu nie. To już kwestia gustu.
Mi na przykład podobała się pewna szczególna naturalność, ta sama co w Iron Man. nie mówię tutaj o samej fabule, ale poszczególnych scenach: jak na przykład wtedy, kiedy Jane nerwowo sprzatała, a potem pomyliła szafki, kiedy jeden drugiemu wchodzili w słowo, czasem się zająkiwali. A propos tego wciąż mam przed oczami scenę z IM2, kiedy Pepper próbuje podać Tonemu walizkę z samochodu- tłumaczenia, właśnie przekrzykiwanie się, kłopoty z drzwiami etc.
Ja dałam 9/10, choć, jak w większości filmów, jest to trochę na wyrost, żeby "poprawić" niekorzystną ocenę.
A i tak w porównaniu z Kapitanem Ameryką, to ten film był geniszem