Uwielbiam Natalie Portman.ale za rolę w Thor -powinna dostać malinę -a najsztuczniejszy
moment filmu z jej udziałem jest w tym momencie kiedy mówi - O mój Boże ....no
naprawdę ta scena im nie wyszła -a tak po za tym to w ogolę wszystkie sceny które działy
się na ziemi bym wyciął....
Nie kapujesz. Separator mówił, że ręce ma za krótkie by się nimi podpisać pod Twoim postem :)
dokładnie....Natalie kompletnie nie pasuje do tego filmu. Postać którą gra jest kompletnie bez harakteru i wygląda raczej na głupią dupe a nie jakąś panią profesor. Zobaczyła Thora bez koszulki i już się zakochała. Zastanawia mnie tylko na ile jej postać miała być tak tandetna a na ile ona to tak zagrała....no ale co tam....dobrze że reszta filmu jest ok. Może i trochę tu brakuje do arcydzieła ale jest całkiem nieźle:)
Dołączam do tego Fan Clubu i dorzucę, że Portman po tym jak zobaczyłem jak gra w Thorze zostaje u mnie jedną z najgorszych aktorek Stanów Zjednoczonych (mimo, że urodziła się w Izraelu), który film z nią nie obejrzeć to nie mal ta sama gra V jak Vendetta, Czarny Łabędź czy ta komedyjka z A.Kutcherem. Wiecznie te sam "tandetne" zachowania, nie wiem może to przez role, które otrzymuje, ale bardziej obstawiałbym jej grę aktorską.
Gdyby nie ona film wypadłby pewnie dużo lepiej, jej rolę mogła zagrać np. Emily Blunt na 100% była by bardziej wiarygodna niż ta niemota Natalie.
Dziękuje za wysłuchanie.
Emily Blunt -zgadzam się w 100% o 100% lepiej od Portman by zagrała tą role ....
Wątek romansowy w tym filmie to tragedia. Portman beznadziejna. A film trochę rozczarowuje bo początek to niezłe widowisko fantasy a gdy tylko akcja przenosi się na Ziemię to wszystko robi się strasznie naciągane. Więcej jak na 6/10 to ten film nie zasługuje moim zdaniem przez te bzdurne akcje na Ziemi.