Moje pierwsze słowa, gdy brat za pytał się jak się mi podobało: Fajny, fajny, ale ten
scenarzysta musiał mieć nieźle narąbane w głowie! Młotek zagłady, tęczowy murzyn i Figiel
Flupa (Loki) jakiś HOLO-CRAZY!
Później ochłonęłam i przypomniałam sobie, że film jest na podstawie komiksu. Ogółem
trochę "bajeczkowa" fabuła, oczywiście przewidywalny wątek miłosny, ale oglądało się dość
przyzwoicie. Efekty 3D nie były porażające (oglądałam w IMAX-ie) ale film oceniam na 8/10