...tak się nasłuchałam od znajomych, recenzji naczytałam, że kit, dno, syf, a tu się okazuje, że to całkiem przyjemne kino rozrywkowe i tak trzeba je traktować
niektórzy mogą być święcie oburzeni, że jak to Kenneth Branagh mógł popełnić takie coś.. ano mógł, bo swoje chłopak już zrobił, nagrał i na-reżyserował się tych Szekspirów i raz chciał zrobić coś dla zabawy, więc dali mu kasy na nowe zabawki i chłopak zaszalał ;)
w filmie nie mniej nadal widać echa poprzednich filmów, rozmach scenografii, piękne stroje i genialne zdjęcia... może właśnie warstwa wizualna ciut przyćmiewa aktorów - nie wiem po co tam wciśnięto Natalie Portman, wiele do zagrania nie miała, a sądzę że w Hollywood jest multum słodkich idiotek, które wypadłyby w jej roli lepiej ;)
pan Hemswoth spisał się nieźle - i wyglądał i minę odpowiednio dramatyczną potrafi strzelić gdy tego wymaga scenariusz, więc spisał się chłopak, ale i tak i on i kuśtykający już Hopkins, blakli przy głównym złym czyli Tom'ie Hiddelstonie, który był wręcz za dobry jak na film o superbohaterze
ode mnie: 7/10, głównie za warstwę wizualną... fabułę pominę :)
Szczerze też sądziłem że ten film będzie taki sobie, ale nawet mi się podobał dałem mu 8/10.
Mam chyba jakąś słabość do takich bajek, mimo że głupie jak but to przyjemnie się ogląda. Spodziewałem się czegoś słabszego.
ludzie na ogół nie potrafią przetrawić tego, że coś, a zwłaszcza film, ma służyć jedynie rozrywce - prostej, nie wymagającej myślenia i głębszych refleksji, rozrywce
oczywiście są tacy reżyserzy jak Spielberg czy Nolan, którzy oprócz rozrywki dają widzowi poczucie obcowania z czymś wartościowym, no ale to Spielberg i Nolan, a Branagh jeszcze nie potrafi się odnaleźć w świecie superbohaterów i peleryn