Ten film nie pasuje mi w żaden sposób, Jako jakiś mroczniejszy dramat poruszający traumy z dzieciństwa nie za dobrze mu idzie, mamy brutalnych assasynów i żołnierzy bez emocji, którzy co 5 min dzielą sie z nowo poznanymi osobami swoją smutną przykrością, ale to nie jest dość bo wskakujemy na koniec jeszcze postacią do głowy, żeby się traum naoglądać JAKBY KTOŚ ZAPOMNIAŁ ZE MIELI SMUTNĄ PRZESZŁOŚĆ.
To by nie było takie złe, gdyby chociaż wyszedł jako film akcji, ale po pierwszych 40 minutach to tak troche robi się bezsensowny, nasza grupa bohaterów na poziomie może kapitana ameryki z 1 avengersów staje do walki z SENTRY, który jest na poziomie boga najwyraźniej i klepie wszystkich dookoła, więc walki i wszystko mają absolutnie zerowy sens, troche jakbyśmy w pierwszych avengersach zamiast całej armii dali thanosa, który ich klepie, ale potem pokonują go siłą przyjaźni, cudownie.
Pod względem uniwersum ot też marvel chyba pojęcia nie ma co robi, dają nam Thunderboltsów, którzy nadają sie do walki może ze zwykłymi ludźmi i mówią, że to są nasi nowi avengersi? Sugerują jakieś spotkanie z fantastyczną 4 i w przyszłości walke z Doomem? Mamy zerowy rozwój świata i to jest to co dostajemy? Ta drużyna to przecież z pojedyńczymi przeciwnikami spider-mana by sobie ledwo poradziła.
Fajny efekt zmieniania ludzi w cień, szkoda tylko, że na koniec wszystko anulowali no bo w sumie jak miałby z tym ktoś walczyć.