Ten film jest jednym z reliktów z czasów, kiedy nie panowała poprawność polityczna i podśmiewanie się z osób kalekich nie było w aż tak złym tonie. A sam pomysł na film jest doskonały - dwóch "karateków", jeden bez rąk, drugi ze zniekształconymi nogami. Oczywiście tych dwóch niepełnosprawnych umie się lać lepiej niż niejeden pełnosprawny. Dodatkowej radochy dostarczają komiczne efekty dźwiękowe, typowe dla kina sztuk walki z HK z tamtych lat. Zdecydowanie to jedno z filmowych kuriozów, które warto obejrzeć. Ja filmu na pewno nie zapomnę.
Tak jest, pomysłowość żółtych twórców jest rozbrajająca (w pozytywnym sensie). A kiedy wspomniani karatecy w walce z głównym złym łączą siły przez wskoczenie sobie na plecy tworząc takiego megazorda, można spaść z krzesła. To jeden z tych lepszych dzieł, na ZF-ach na miarę czerwonych czyli lepszych gwiazdek.