Lubię ten skromny, niskobudżetowy i atmosferyczny horror, w którym pewien wdowiec (Keith Atkinson) rozpaczający po śmierci swej młodej małżonki (do której się przyczynił) zostaje zamknięty na noc w mauzoleum "Eternity" (Wieczność), w którym jego małżonka Anne (Belinda Balaski) jest pochowana. Wpierw w zimnym i mrocznym grobowcu pojawia się czarny kot, a potem mężczyzna słyszy płacz kobiety, która chce się uwolnić... Paul to czyni i uwalnia Anne z trumny, ale czy jego żona jest na pewno żywa?
Horror o rozpaczy, żalu za utratą bliskiej osoby. Na swój sposób przejmujący i szczery, choć nie da się ukryć że scenariusz bywa nierówny, fabuła trochę się wlecze, a aktorstwo bywa przeciętne. Jednak muszę przyznać że "Till Death" posiada dość specyficzną atmosferę onirycznego koszmaru i izolacji oraz parę niespodzianek. To jego duży plus. "Till Death" Waltera Stockera to dreszczowiec raczej zapomniany, nakręcony w 1972 roku, który trafił do dystrybucji dopiero sześć lat później... Czas trwania: 71 minut.