Jak dla mnie film o tym jak wiele znaczy potrzeba bliskości i jak się potrafi przebić przez nieprzebijalne. Język tego kina jest bardzo odważny, selektywny, swój, ale też niezwykle konsekwentny i uzasadniony. Nie ma tu ani grama bełkotu, seks i przemoc nie są pokazywana po to żeby epatować seksem i przemocą ani też nie z powodu wewnętrznych obsesji autorki. Nie tym się z nami dzieli. Transgresja odbywa się nie dla samej transgresji ale w narzędziu do opowiadania, w języku, który wciąga na kolejnym poziomie widza w historię którą opowiada. Kilka znakomitych i poruszających scen tylko trzeba chcieć je zobaczyć.