Titanic słynie z tego, że jest wyciskaczem łez. Ale znalazło się też kilka śmiesznych scen, np. gdy jakiś człowiek wchodząc po schodkach (to były chyba schodki na rufę) modli się ''gdy idę ciemną doliną śmierci'' (czy jakoś tak) a Jack (który nie mógł przejść): ''Szybciej przez tę dolinę!'' Wiem że nie powinnam się śmiać, bo to scena przed zatonięciem, ale w przerwie między jednym a drugim chlipnięciem chyba można? Jest także żart niezamierzony - zresztą ktoś tu chyba to napisał, ze kiedy Rose mówi do Jacka skutego kajdankami (uwięzionego przy rurze) ''Sprowadzę pomoc'' (czy coś takiego) on mówi ''Poczekam tutaj''. Jakby miał inne wyjście. No i jeszcze śmieszne jest to, jak ten gruby facet z brodą pokazuje starej Rose zatonięcie Titanica - bo nie dość, że jeszcze dodaje do tego efekty dźwiękowe (typu ''trach, trach, trach'') to na dodatek mówi na końcu ''Fajne, co?''. Więc zanim się popłaczemy, pośmiejmy się trochę.
OK, tylko ze to ostatnie bylo bardziej zalosne niz smieszne- facet podchodzil do tego jak do jakiegos fajnego widowiska i ciekawostki technicznej :/ Na monitorze mial statek, nie ginacych na nim ludzi. On raczej nie zdawal sobie sprawy, jaka to byla tragedia.
Poza tym to bylo sporo smiesznych momentow, ale ja wole te zamierzone niz te podczas toniecia: smiac mi sie chce gdy:
1. Trudy: Kto je malowal? Rose: Jakis Picasso. Cal: Jakis Pisasso! Uwierz mi, sluch o nim zaginie. Ale przynajmniej byly tanie.
2. Ismay: Ktory to Freud, nasz pasazer?
no tak, rok 1912... ;]
3. nauka plucia :D
4. jak Brock mowi "...kiedy to Ludwik XVI stracil wszystko od szyi w gore"
5. Jack: z calym szacunkiem, nie ja zwisam nad rufa statku :D
w ogole jest sporo smiesznych momentow z jakiejs 1 godziny filmu, i miny Jacka :]
Tak, te sceny też są śmieszne. A jeszcze dodam o tym facecie pokazującym katastrofę - jak oglądałam pierwszy raz film, to mnie trochę zatkało. Ale w końcu widac, że ma fantazję ;). Szkoda, że wykorzystał ją do takiego celu.