Film dostał kilkadziesiąt różnych nagród na różnych festiwalach (amerykańskich i europejskich). No dobra amerykańskich ja się nie dziwię. Wiadomo, że amerykanie preferują swoje produkcje. No europa to już różnie. Ale poszło - u nas też się spodobał krytyką.
A tu bach!!! po paru latach na IMDB nie ma dla niego miejsca nawet w TOP250. Za to u nas w top100 krąży koło setnego miejsca co i tak jest klapą jak na wspomniane dziesiątki nagród!!!
Czyżby to był film sezonowy, którego dźwignęła na sam szczyt (nie bójmy się tego słowa) reklama???
A może amerykańscy krytycy mają specyficzny gust kształtowany przez producentów filmowych, a europejski gust jest wzorowany na amerykańskim???
Coś tu nie gra.