Mam pytanie. Wszyscy moi znajomi kłócą się ze mną, że Rose mogła się przesunąć. Nie mogę im przemówić , że tylko jedna osoba mogła być na tych drzwiach. Wiele ludzi twierdzi ,, mogli się zmieniać co chwile''. Nie prawda. Nie mogli. Bo by oboje zamarzli. Takie moje zdanie, ale samo zdanie nie załatwi sprawy. Szukam jakiegoś dowodu ,,fachowego'' ,który mógł by to wyjaśnić.
Jeśli się nie znajdzie, to niestety będe musiała rozważyć taką ową sprawę iż Rose faktycznie jest egoistką , bo nawet nie zaproponowała , aby on zamiast niej tam dryfował na tych drzwiach.
Ale nadal się nad tym nie zgadzam. Jaka wasza opinia? ( wiem , że takie tematy już były )
mi się wydaje, że gdyby jeszcze na tą kłodę wszedł Jack to ona by się zaczęła zatapiać i oboje byliby w wodzie tak, czy siak.
wg mnie nie zmieściliby się... jest ten jeden moment, w którym on próbuje wejść i się przechyla, potem podtapia... wydaje mi się, że obydwoje byliby w wodzie (tak jak komentarz powyżej) gdyby wszedł na te drzwi.
no to napewno. w dodatkowych scenach jest taki moment gdzie ktoś do nich podpływa i chciał wejść na te drzwi ale Jack mu zakazał, powiedział , że to utrzyma tylko jedna osobę.
prawo Archimedesa: każde ciało zanurzone w cieczy doznaje siły wyporu równej ciężarowi wypieranej cieczy. Tak więc, dość grube drzwi mają dodatnią pływalność, ponieważ ich ciężar, czyli iloczyn gęstości i objętości, jest mniejszy od ciężaru wypartej wody. O ile Rose ważyła może 50 kg: to jeszcze dało radę,, ale jakby Jack dorzucił swoje 80 kg to taki układ ciał (drzwi, rose, jack) uzyskałby ujemną pływalność (iloczyn objętości drzwi i masy 130 kg + masa drzwi byłby mniejszy od iloczynu gęstości wody i objętości drzwi, bo tyle cieczy zostanie wyparte, przed ew. zatopieniem) a co za tym idzie: zaczęliby tonąć.
Jak nie wierzysz, spróbuj na basenie usiąść na desce do pływania ;]
Mam nadzieję, że pomogłem. Pozdrawiam
jeszcze chciałabm dowodu na to , że gdyby oni się zmieniali na tych drzwiach to by zamarzli oboje bo by nie wytrzymali będąc w wodzie nawet 15 min
ok, na fizyce może się znam, ale na ludzkiej biologii już tak średnio ;]
Nie mniej jednak i tu z pomocą przychodzi fizyka, gdyż woda jest znacznie lepszym przewodnikiem niż powietrze, które generalnie można uznać za izolator. Jak wiemy, materiały przewodzące przewodzą nie tylko prąd, ale również ciepło (przykład nagrzanej od herbaty łyżki metalowej oraz plastikowej: która bardziej w rękę parzy?) co za tym idzie, na powierzchni ochładzasz się wolniej, nawet jeżeli temp. powietrza jest niższa od wody. Co prawda Rose była przemoczona, ale gdy znalazła się na drzwiach wytracała ciepło wolniej niż będąc w wodzie.
Nie jestem do końca pewien, ale człowiek w takiej temperaturze jest w stanie wytrzymać ok. 3-4 minut. Nawet, gdyby zmieniali się co 2 to i tak wychładzaliby się "na zmianę" a bez źródła zewnętrznego ciepła, generalnie bilans by się pomniejszał, a co za tym idzie, oboje wychłodziliby się na śmierć. Pobyt Rose na drzwiach był swojego rodzaju "grą na zwłokę". Przypomina to trochę (przepraszam za drastyczny, aczkolwiek analogiczny przykład) spuszczanie krwi: albo powoli (analogia do pobytu na drzwiach), albo szybko przez 2 minuty, potem powoli przez 2 minuty a następnie znowu szybko (analogia do zmian pobytu na drzwiach). Podobnie z uchodzącym do wody ciepłem. Dodatkowo Rose była drobniejszej budowy, więc prawdopodobnie "odpadłaby" szybciej.
No i nie zapominajmy o savoir vivre ;)
Pozdrawiam
Próbowali wejść razem na te drzwi, pamiętam to - drzwi zaczęły tonąć. Ale zauważyłem też inną rzecz:
Pamiętasz scenę, kiedy Rose dostaje się do łodzi, ale szybko decyduje się na powrót na Titanica, by towarzyszyć Jackowi? Otóż, gdyby tego nie zrobiła, ten garniak (zapomniałem imienia) nie zacząłby do nich strzelać, więc Jack mógłby się załapać na jakąś inną łódkę. A nawet jeśli nie, to w scenie z drzwiami nie musiałby nikomu ustępować. Więc możesz śmiało zwalić śmierć Jacka na lekkomyślność Rose. Powróciła na Titanica, by stać się dodatkowym balastem ;-)
Nie było żadnych łodzi. Nawet bogaty Hockley ledwo co się załapał dzięki temu, że wziął z konta jakieś dziecko.
Ale kobiety, zwłaszcza te z pierwszej klasy, spokojnie mogły się w szalupach rozsiąść:) Ja też jestem zdania, że gdyby Rose nie wróciła na statek, to Jack, jako, że był sprytny, jakoś by sobie poradził, i oboje spotkaliby się na brzegu.... ale wtedy.......
nie byłoby największego wyciskacza łez w historii kina:)
Powtarzam - nawet jeśli nie załapałby się do łodzi, miałby te pływające drzwi dla siebie. Zresztą, czy w obliczu zagrożenia życia uciekanie z szalupy ratunkowej nie jest czymś w rodzaju... marnowania miejsca? Ludzie toną, a ona wyskakuje z szalupy ratunkowej - To tak jakby wyrzucić jedzenie, podczas gdy dzieci sąsiadów głodują.