Ludzie ktorzy placza na titanicu albo sa niedojrzali emocjonalnie albo nieszczesliwi w zwiazku. Skoro az tak bardzo angazuja swoje uczucia w sceny zwiazane z jackiem i rose to oznacza ze nie maja milosci w zyciu osobistym i szukaja substytutu na ekranie.
Sa takimi emocjonalnymi zombie.
Brrr. Sam sie dalem na to zlapac. Kiedys!!!
Owszem. Bylem. Samotny. Jakies 8 lat temu. CIezki stan psychiczny i wzruszanie sie byle pier.dola - personifikowanie sie z bohaterami filmowymi. Trauma.
Wiesz, sądząc po Twoim drugim temacie (http://www.filmweb.pl/film/Titanic-1997-187/discussion/Rose+i+Jack+w+samochodzi e.,1795106), to Ty jesteś niedojrzały.
niech ktos mi powie , bo dzisiaj cz 1 leci w tv, a kiedy bedzie cz 2? bo patrzylam i jutro nie ma ;/
Komentarz uzalezniony jest od tego jak traktujemy dana rzecz. Dla mnie scena w aucie jest kwintesencja pozadania i zauroczenia ale zadnej kure#skiej milosci. Stad moj w/w temat. Typowo ironiczny i przesmiewczy. No ale jezeli biezesz go na powaznie to rzeczywiscie cos jest nie tak.
Wiesz, dla mnie ta scena jest następstwem zauroczenia które połączyło Rose i Jacka, ale skoro Rose jako staruszka o nim pamięta, i nie może zapomnieć - to zdecydowanie była miłość.
Wiesz. Mysle ze skala tego zauroczenia wynikala z 2 powodow . 1) Rose byla zamknietym w klatce kanarkiem i pragnela wolnosci 2) Nie pasowala do srodowiska pieknych i obrzydliwie bogatych. Byla hmmm, smiesznie zabrzmi, czlowiekiem. A to ze pamietala go po latach? Tak jak napisalem na poczatku. Sa ludzie ktorzy potrafia ci zawrocic w glowie. I pamietasz ich do konca zycia ale czy ich tak naprawde kochasz? Poza tym osoba Jacka zostala zapamietana ze wzgledu na cala ta otoczke traumy zwiazanej z katastrofa?! Pewnie gdyby pukneli sie w przydroznym hotelu i rozstali to nie byloby tak. Generalnie mloda zawdzieczala mu zycie. Dlatego tak go zapamietala.
A jak rozumiesz scenę końcową (gdy spotyka Jacka w śnie)? To efekt tego zapamiętania, nie uczucia?
Wiesz. Powiem ci ze ja ta scene interpretuje tylko i wylacznie w jeden sposob. Ona umarla i jej dusza wrocila na titanica. Zadnej innej interpretacji nie uznaje :) Mysle ze darzyla go pewnym uczuciem ale nie sklanialbym sie w strone milosci. Ehhh. I gdyby nie muzyka to ta scena nie rozkladalaby tak na lopatki. Wiemy o tym doskonale.
No muzyka to inna sprawa... wzrusza ilekroć tę nutę słyszę. Kawał dobrej roboty.
Hm.. naszła mnie nowa myśl: czy to, że Rose wyskoczyła z szalupy nie chcąc opuszczać Jacka w momencie, w którym zatonięcie Titanica jest pewne, nie świadczy o uczuciu? Albo to, że Jack zamiast samemu ratować tyłek, usadowił na tej desce/drzwiach (nie pamiętam, ale chodzi o to, gdy byli już w wodzie) Rose? A ryzykowanie życia przez Rose by uwolnić Jacka z kajuty? Takie zachowania są efektem czego?
Efektem tego zeby byc wszedzie indziej niz Cal i swoja matka ktora zmuszala Rose do wspolzycia z Calem w zamian za jego majatek. Efektem ucieczki do normalnego zwyklego swiata.
Mniejsze zlo. Rozumiesz? :)))
Rozumiem o co chodzi, ale nie podzielam. :-) Tylko skorygowałabym kwestię współżycia - Rose i Cal nigdy nie współżyli, co potwierdza Rose jako staruszka przy opowiadaniu o pozowaniu Jackowi ("Było to najbardziej erotyczne z moich przeżyć... przynajmniej do tamtego czasu", czy coś w ten deseń).
Moja wina. Zamiast zmuszala do wspolzycia moglem napisac do zamazpojscia. ROse byla szykowana do tego zwiazku poniewaz Bukaterki byly bankrutami z tego co pamietam.
Czyli DUPA za pieniadze :) Ale wiekszosc z nas gdyby mogla przechwycic miliony pewnie skusilaby sie na taki numer. BEz sentymentow mi tutaj.
A może ludzie nie płaczą tylko ze względu na tragedie Jacka i Rose ale są też zdołowani tragedią reszty pasażerów? Tam zginęło dużo ludzi...za dużo biorąc pod uwagę fakt, że łodzie mogły pomieścić ich więcej.
Mnie to nie zdolowalo. Mnie to bardziej przerazilo. To musialo byc straszne. Srodek Atlantyku, NOC, dookola WODA i tylko WODA. ZImna WODA. Az mnie zatyka jak pomysle o tym co mogli czuc ci ludzie. Pewnie niektorzy nie walczyli tylko konczyli koszmar specjalnie sie topiac.
Dlatego też bardzo dobrze że podzielili w TV film na 2 części. Pierwsza to zwykłe dyrdymały z dobrą muzyką i tyle. Dopiero w drugiej zaczyna się to co naprawdę warto obejrzeć i czołowy duet usuwa się choć trochę w cień (i tak za mało).
Skoro doszles do takiego wniosku musisz postrzegac tytanica jedynie przez pryzmat histori milosnej Rose i Jacka.
A szkoda bo w filmie pojawia sie wiele innych motywow rownie ciekawych.
Piszesz o tym ze skoro ktos placze na tytanicu jest niedojrzaly albo nieszczesliwy bo niby jak moze poruszac historia milosci Rose i Jacka ?
Ale czy ta ich milosc to jedyny watek w filmie?
Titanic jest pelen emocjonalnych watkow mnie najbardziej poruszyla scena starego malzenstwa na lozku, albo tych grajkow na pokladzie, samobojstwo, matka z dzieckiem, scena powrotu lodzi, scena gdy nikt nie chce wrocic ratowac pozostalych i chyba najbardziej kluczowa bo od tego sie zaczelo : presja doswiadczonego kapitana i wiele innych sorry ze tak nijako opisane...
Miłość czasami wygląda tak pięknie,że człowiek ma ochotę płakać. Nie ma z tym nic wspólnego niedojrzałość emocjonalna.
dokładnie... ja uważam, że aby płakac trzeba właśnie BYC dojrzałym emocjonalnie ;)) takie jest moje zdanie... bo żeby pokazac emocje trzeba je najpierw miec... ;-)
to, że ktoś płacze podczas oglądnaia titanica to, cytuję : ,,niedojrzali emocjonalnie albo nieszczesliwi w zwiazku. Skoro az tak bardzo angazuja swoje uczucia'', to chyba ty masz coś z głową. chyba nie rozumiesz, że takie rzeczy po prostu wzruszają. jeżeli tego nie rzumiesz to chyba jesteś bardzo oschłym człowiekiem.
moim zdaniem ludzie płacza na titanicu nie tylko ze wzgledu na koniec tragicznej milosci. Na tym statku zginelo 1500 ludzi. Duza tez rolę odgrywa muzyka:) I mysle ze ludzie placza bo własnie sa na tyle dojrzali, i na pewno nie są emocjonalnymi zombie, bo emocjonalnymi zombie można nazywać ludzi, którzy nie są zdolni do okazywania uczuć.
Mowiac o niedojrzalosci emocjonalnej mialem na mysli nieodpowiednie lokowanie i pobudzanie wlasnych uczuc. Przykladowo ktos przejmuje sie byle szczegolem gdzie ktos inny nie zwraca na niego uwagi. Musimy teraz dojsc do konkluzji czy warto bylo? Owszem mozna miec rozwiniete uczucia i byc w pewnym sensie dojrzalym ale nie zmienia to faktu ze plakanie przy byle scenie jest nie na miejscu. I generalnie powtarzam sie. Gdyby nie muzyka to 50% mniej ludzi uroniloby lze. Uwierzcie heheh.
Wybacz, ale nie trawię oceniania innych przez pryzmat "czegoś". Tu tym "czymś" jest wzruszanie się na scenach z Rose i Jack'em. Znasz każdego człowieka z osobna, którego wzruszył romans pary bohaterów, że stawiasz takie tezy?! Psychologiem to Ty nie jesteś...
Po co tworzysz taki temat? Nie ma sensu nakreślanie tej sytuacji w sposób ogólny. Przecież wiadomo, że ile ludzi tyle odczuć. Na pewno sam nie chciałbyś być przez kogoś błędnie oceniany, czyż nie?
Mnie romans J i R nie rozczulał, natomiast inne sceny owszem (np. takie jakie mniej więcej wymieniła ~zaprzeczeona).
hana mocne slowa ;) i prawidlowe... wiecie, sa ludzie, ktorzy wzruszaja sie na byle scenach bo sa tak delikatni i wrazliwi! moim zdaniem to ogromna zaleta ;)