Odwzorowanie dobre; wykonanie, montaż, kostiumy, gra aktorska, dialogi jak najbardziej
naturalne, scenariusz dobry(o tym jeszcze za chwilę), aktorzy też dobrzy. To stoi na wysokim
poziomie.
Tylko należy sobie postawić pytanie, dla kogo jest ten film ? Do jakiego targetu jest on
kierowany ? Czy może to nie jest jedynie najlepszy dramat romantyczny ? Dramat dla kobit -
sentymentalistek, które przeżyły rychłą rozłąkę ?
Co on właściwie przekazuje, dramat miłosny kobiety, czy katastrofę Tytanica ? Bo w moim
odczuciu to pierwsze. I ten motyw Cameron ładnie ubrał w tragedię .Spektakularną
skądinąd.
A ponad to, jak każdy film romantyczny jest on przewidywalny.
Usiądź dzisiaj w pokoju i na spokojnie, powoli, bez pośpiechu... zastanów się nad tą życiową kwestią... do jakiego TARGETU skierowany jest Titanic... To bardzo ważne. TARGET Titanica ważniejszy jest dzisiaj od świąt wielkanocnych. Pogrążmy się w zadumie nad TARGETEM Titanica...
Nie mam na to czasu. Titanic to film o "Romeo i Juli" cytując reżysera tego dzieła. Ty się nad tym zastanawiałeś\as ?
Nie przeszkadza mi to że ten film jest melodramatem, ani to ze Cameron zarobił na nim fortunę. Ani nie przeszkadza mi, że jest stargetowany na wszystkich, oprócz takich malkontentów jak Ty. PS. Canudo - to raczej rodzaj męski. Wypadałoby znać postać Ricciotto Canudo, jak już się zabiera za ocenianie filmów :)
To się fachowo nazywa obracanie kota ogonem. Albo nieumyślne zbijanie z tematu. Przecież mowa była o czym innym, a nie o tym ile film zarobił. Nie obchodzi mnie to. Cameron jest dobrym reżyserem, ja tylko - jakbyś raczył NIE zauważyć - zastanawiałem się czym ten film jest i do kogo jest on skierowany. Titanic to nie jest zwykły wyciskacz łez, to ładnie ubrany dramat romantyczny wyciskający łzy starszym paniom.
P.S. Arna to rodzaj żeński, a jest facetem. Więc schowaj swój ton do butonierki.
Hmm... Trudno stwierdzić... Niektóre fakty dotyczące katastrofy Cameron celowo pominął, lecz większość jest jak najbardziej trafna i prawidłowo odwzorowana.
Wątek romantyczny natomiast jest całkowicie wymyślony przez reżysera. Mało prawdopodobne jest by w tamtych czasach bogata pani pokochała biednego włóczęgę. To jest kolejna tragedia, tyle, że romantyczna.
Bardzo możliwe, że wykreowanie takich postaci, to główny zamysł reżysera, przyciągający do kin rzesze komercyjnych widzów, dla których tonięcie statku jest tylko dekadencyjnym tłem. Takie ukazanie katastrofy pomaga się w pewnym stopniu zbliżyć do tego co tam się stało. Poznając bohaterów i ich otoczenie kulturowe dowiadujemy się jak to wtedy wyglądało. Lepiej jest skupić się na parze zakochanych niż na poznawaniu po kolei arystokratów, którzy płynęli tym tytanem. Może takie połączenie pomogło Cameronowi połączyć trzecią klasę z pierwszą i zobrazować rażące różnice. I właśnie stworzenie wątku takich osób, pomaga się bardziej wgłębić, wczuć i utożsamić widzowi z katastrofą, ponieważ przeżywa ją wtedy podwójnie.
A swoją drogą miał facet łeb, by przedstawić tą historię tak a nie inaczej.
I ci wszyscy, którzy zarzucają mu komercyjne podejście do tematu, szybko zmieniliby zdanie, gdyby zarobili na tym 1,8 mld dolarów.
Filmy po prostu trzeba umieć kręcić, to nie film dokumentalny, tylko dramat oparty na faktach:)
POZDRAWIAM
A i nie byłabym taka pewna, że wątek romantyczny jest przewidywalny;)
Oglądając pierwszy raz titanica miałam nadzieję, że Jack przeżyje... jak to właśnie w filmach romantycznych bywa ;p