Fabuła powstała na zasadzie ponownego przemielenia starych, nudnych wątków - miłość na tle rozpadającego się statku (dlaczego nie w rozklekotanym trabancie?); proste aktorstwo (on wzdycha do niej i nawzajem); muzyka - bodaj wszystko na bazie piosenki Celine Dion, stereotypowa. Podsumowując - wszystko na poziomie teatrzyku szkolnego, tylko podkolorozywane dzięki włożeniu milionów dolarów.
Jak może być stereotypowa gdy jest jedną z nielicznych którą 99% ludzi na świecie rozpoznaje bez problemu... ??? O co Ci chodzi ?
pozbawiona oryginalności (2. znaczenie w PWN). Rozpoznawalność to nie to samo, co oryginalność. Niewątpliwie piosenki Dody są rozpoznawalne, co nie znaczy, że są pierwszej świeżości.
Mam maleńką prośbę- nie pisz o Dodzie i ARTYSTCE, jaką jest C. Dion w jednym zdaniu- za to powinni karac. Pani Dion to "kanadyjski słowik", Doda ........szkoda mówic.
posłuchaj tego:
http://www.youtube.com/watch?v=eZD3L_B-_IY&NR=1
Poczytaj trochę, pomyśl x2, dopiero przyjdź tutaj i porozmawiaj jak człowiek, bo sęsu w tej rozmowie nie widzę.
Racja, film zawiera trochę więcej motywów muzycznych, poza piosenką Dion i kawałkami na niej opartymi. Wszystkie one są mało oryginalne.
Sensem naszej dyskusji jest wymiana opinii na temat filmu Titanic.
Ta rozmowa jest bez sęsu, wg. twojej opini najbardziej kasowy krążek z muzyką klasyczną ("Back to Titanic")skomponowany przez wybitnego artystę Jamesa Hornera jest mało oryginalny. ???. Do czego zmierzasz ?, bo wszystkie gwiazdy na niebie i historia wskazuje że jesteś w błędzie, po co wypisujesz głupoty, napisz w prost: Film mi się nie podoba i po temacie...
James Horner jest bardzo przeciętnym artystą i powiela dawno sprawdzone, hollywoodzkie wzorce. Prawda jest taka, że muzyka to najsłabsza strona filmu.
Skoro piszesz dziesiątki postów o tym, że film ci się podoba, to ja mogę pisać tyleż głoszących, że jest do niczego.