Ckliwość-takie filmy, które wzruszają są potrzebne. Poza tym, sam fakt, że to wydarzyło się naprawdę wzrusza. Nie mówię nawet o historii Jacka i Rose.
Patos-wiesz chociaż co to jest patos? Proszę: "nastrój powagi, którym są nacechowane sprawy mające wielkie, historyczne znaczenie". Katastrofa zdarzyła się naprawdę, więc patos musi być, choćby jako hołd dla ludzi, którzy zginęli. Chciałbyś zrobić z tego komedię?
Prostota-film jest na faktach, tragedia statku jest dla Ciebie prosta?
Naiwność-bohaterowie są młodzi, a młodzi ludzie są często naiwni.
Papierowe postacie-Już pomijając głównych bohaterów, gra aktorska jest na wysokim poziomie. Polecam obejrzeć "making of Titanic".
Nie. Ja oglądając Titanic patrzę przede wszystkim na katastrofę statku. I na faktach jest cały jej przebieg, Cameron naprawdę wiele poświęcił, żeby znaleźć informacje o tym jak było (wtedy nie było Wikipedii) i już za to należy mu się szacunek. Romantyczna historia jest tu tylko dodatkiem, bez niej byłby to film dokumentalny, a takich jest wiele.
"Cameron naprawdę wiele poświęcił, żeby znaleźć informacje o tym jak było (wtedy nie było Wikipedii) i już za to należy mu się szacunek."
Nie masz pojęcia jak to mnie rozbawiło.
Część o poświęceniu, bo nie było wiki i że za to się należy szacunek są równoważne.
Chodziło mi raczej o cały internet, w których można znaleźć wszystko w 2 minuty.
Chodzi po prostu o to, że jakby ktoś teraz robił ten film to by sobie wszedł na pierwszą lepszą stronę internetową i znalazł informacje o katastrofie. A James Cameron musiał czytać wszystkie zeznania świadków katastrofy, szukać z czego zbudowany był Titanic, jacy pasażerowie byli na pokładzie, jak zginęli i wiele innych informacji. Już nie wspominając o tym, że osobiście zanurkował do wraku Titanica. Ale taki ignorant jak ty widzi tylko ckliwą historię miłosną. Współczuję.
No przecież wiem, to mnie bawi, bo twoja retoryka zapomina o istnieniu książek i implikuje podskórną estymę do wszystkich filmów związanych z jakimiś faktami, byle przed internetem. To tylko ckliwa historia miłosna, perypetie hochsztaplera, mniej czy bardziej interesujące, nie mają znaczenia.
Widać, że nie zagłębiłeś się nigdy w temat, ale gadasz najwięcej. Obejrzyj sobie jakieś filmy dokumentalne z Cameronem, jest ich bardzo dużo. Mówi Ci coś nazwisko Ken Marschall? Wątpię. Jeśli temat Cię nie interesuje i nie wiesz, w jaki sposób Cameron zdobył informacje to już lepiej nic nie mów, bo się pogrążasz.
Pogrążasz się, bo mówisz o czymś, o czym nie masz pojęcia. Jeszcze jak byś się interesował tematem to może mielibyśmy o czym rozmawiać. Samo to, że widzisz w tym filmie tylko naiwną hisoryjkę mającą wzruszyć widza pokazuje jakim jesteś ignorantem.
Tylko statek? Ty chyba sobie żartujesz! Pomijając nawet przebieg katastrofy (wspaniałe odwzorowanie), posłuchaj nazwisk pasażerów, oficerów. Fakt faktem, że Cameron wymyślił sobie samobójstwo Murdocha o czym było głośno swego czasu, gdyż niejako oczernił człowieka, który odegrał ogromną rolę w akcji ratunkowej (chociaż ostatecznie Murdoch pokazany jest jako postać pozytywna: w życiu pośmiertnym/śnie Rose stoi obok Andrewsa i wita bohaterkę). Spójrz sobie też na stroje bohaterów: fenomenalne, ale skoro uważasz, że tylko statek jest "na faktach" to Twoja sprawa.
gniot???????????????? może i nie ma nagród, ale gniotem na pewno nie jest! porównaj np. teraz jak gra di caprio, a jak grała dawniej w titanicu gra super, a w incepcji czy wyspie tajemnic już nie aż tak dobrze, podobnie jest z kate
napisze jedno, Cameron jest jednym z najlepszych reżyserów. Chcecie dowód, znajdźcie sobie na internecie ile zarobił za Titanica i Avatara !!!
Moze jestes zniesmaczony bo co roku go pokazuja w Tv ale film jest cudowny, wart kazdej chwili mu posiweconej.
Czytając poprzednie komentarze muszę przyznać, że " twardy " z Ciebie gość. Ale racji nie masz.