filmu wolicie, pierwszą czy drugą? Wiem że cały film jest dobry ale ja chyba wolę pierwszą, zapraszam do dyskusji;)
film przeciez ma jedną czesc. A że na Polsacie puszczaja dwie i jeszcze wtrącaja półgodzinne reklamy to jest porażka...
wiem, ale skoro już tak robią to chce poznać opinię i tylko tyle, jeśli nie dasz rady odpowiedzieć, ok:)
Ja pierwszą :d
potem za dużo jest dramatyzmu.. a ja jestem bardzo uczuciowa i mam za mękę serce na to i zawsze płakałam na drugiej, no, teraz to może nie tak bardzo, ale łezka w oczku jest :)
haha, w drugiej połowie tylko się dzieje, w pierwszej się poznają, rozmawiają i dlatego ostatnio wolę film od początku do połowy, potem już mnie tak nie ciekawi;
No mnie też :) Jeszcze jak sobie pomyślę o tych ludziach którzy tam zginęli.. szkoda że nie da się cofnąć czasu, bo byśmy mogli im pomóc, a tak to co..
A ja Twitter, Facebooka, GG i Skype :d
Chciałam się zapytać czy robisz jakieś filmiki z filmów/seriali?
Mówiąc szczerze to ciężko powiedzieć. Film oczywiście traktuję jako całość, choć nie ma wątpliwości, że można wyodrębnić dwie płaszczyzny. Niemniej jednak obie "części" (co za ironia) mają wiele do zaoferowania. Pierwsza to swoista wycieczka po wspaniałościach transatlantyku, zagłębiane się w jego strukturę, wygląd, style. Cameron tak sprawnie przedstawił prezencję statku, że widz czuje się niczym pasażer tegoż feralnego rejsu. Przedstawiając poszczególnie pomieszczenia na myśl przychodzą wystroje wielkich, monumentalnych pałaców, które wiodą prym i prześcigają się w pięknie i rozmachu. Pokoje Rose są niczym pałace wersalskie Ludwika XIV, Wielkie schody swoją monumentalnością oraz przepychem przywodzą na myśl przepiękne kompleksy pałacowe okresu klasycyzmu francuskiego czy chociażby polskiego, jadalnia to kropka w kropkę renesansowe pomieszczenia florenckiej rodziny mecenasów Pazzich czy Medyceuszy. Oczywiście same widoki to nie wszystko. Widzowie, o ile się skupią na całości, a nie tylko na wątku romansowym, mogą dostrzec swoiste kontrasty pomiędzy portretami psychologicznymi np. żądny sławy i pieniędzy Ismay oraz pełen obaw i strachu kapitan Smith, waleczna i pełna odwagi Molly Brown przeciwko wystraszonej Ruth. Prócz "walki" na drodze persona-persona, możemy zaobserwować bicie się z samym sobą co odzwierciedlenie ma chociażby we wspomnianej Ruth. Właśnie za te elementy uwielbiam pierwszą połowę filmu "Titanic"
Druga to oczywiście pieczołowicie odwzorowanie katastrofy. Dramatyzm, tragedia, załamanie, alienacje zalewają widzą w ilości masowej. Cameron spowodował, że każdy bez wyjątku, jest zaangażowany emocjonalnie w to co widzi. Nie wydaje mi się aby ktokolwiek mógł przejść koło tego obojętnie. Zaserwowano nam tutaj swoiste załamanie wszelkich wartości ludzkiej. Zanikły bariery dzielące ludzi na klasy. Każdy jest sobie równy i w równym stopniu walczy o przeżycie. Selekcja jest tylko pozorami. Życie człowieka jest tak samo ważne, bez względu na majętność, przynależność do klas. Upadają wielcy (Astor), prym wiodą szare myszy.
proszę proszę, ładny wykład (choć konkretnie nie napisałeś którą część wolisz, gdyż traktujesz jako całość), właściwie nie wiem czy te zestawienia które przedstawiłeś są prawdziwę bo na histori-kulturze się nie znam;) ale ładnie to wszystko brzmi, i ładnie to opisałeś, miło że bez "kąsania" że film nie ma dwóch części, widzę że rozumiesz o co mi chodziło w temacie:) miło by było gdybyś sprecyzował-zdecydował się na którąś połówkę filmu ale to tylko moje życzenie, niemniej, odpowiada mi taka odpowiedź;)
Napisałem na wstępie, iż jak dla mnie ciężko jest powiedzieć, która część jest lepsza, a to z tego względu, że każda oferuje co innego. Ten mały wywód miał na celu nakreślić/sprecyzować/przedstawić mój stosunek do obu "połówek". Artystyczna część mojej natury kieruje się w stronę części pierwszej, natomiast emocjonalna ku drugiej, zaś klarowne myślenie podpowiada, iż nie ma co dzielić filmu na dwoje, gdyż w całości jest jeszcze lepiej :D