Dziś wielu śmieje się z tego filmu. Każdy obejrzał go po dobrych kilka razy.
........powiem tak, bardzo dobre zdjęcia, dobrze zbudowany od początku film, idealnie Cameron wprowadza widza w klimat. Muzyka współgra niesamowicie, choć dziś już tak osłuchana, że może wydawać się kiczowata - nie zmienia to faktu. Zmyślnie skonstruowana fabuła (mogła nie musiała się zdażyc) wpleciona w prawdziwe wydarzenia. Gra aktorska - dla mnie bez zarzutu.
Błędów pewnie maniacy doszukaja się milion, ale czasem mam wrażenie, że tylko po to w ogóle oglądają co większe wydarzenia kinowe. Kiedyś psioczyłam na ten film, tzn jak wszedł do kin byłam zachwycona, potem myślałam, że będę mądra jak go skrytykuję.....dziś uważam, że jak na 1998 film na 5. Jestem już dojrzałym kinomanem. Nie oceniam po wielkich nazwiskach, czy to aktorów czy reżyserów. Patrzę głębiej, z dystansu. Titanic - b. dobry film. W swoim gatunku w swoim klimacie.
Film wszedł do kin w 1997 roku, czyli był kręcony od 1996 i tak to były inne czasy, dziś nikt by nie budował dekoracji, wszystko co dałoby się skręcić skręcono by w greenboksie, wtedy choć efekty specjalne istniały, były dodatkiem, dziś w wielu filmach są konstrukcja główną.
Messalinie jednak nie chodziło o efekty specjalne. Napisała "jak na 1998" i mam wrażenie, że to była kolejna wypowiedź typu "jak na tamte czasy". Wkurza mnie takie gadanie. To że ktoś w 1997 roku miał 10 lat, nie znaczy, że w kinematografii była to jakaś inna epoka i ciemne czasy. Niestety wielu się tak wydaje. A wystarczy spojrzeć na daty w Top100 filmwebu.
To nie jest prawda. Kinematografia do roku 2007, a kinematografia teraz to niebo a ziemia. Nie ma innowacyjności, nie ma artyzmu, nie ma zaangażowania. Ciągle mamy wtórność, schematyczność, konwencjonalizm. Nie przypominam sobie, aby w obrębie ostatnich kilku lat pojawił się naprawdę przełomowy film. Wszystko gdzieś już było, wszystko gdzieś już zostało wykorzystane, wszystko było już widziane. Widać ogromną przepaść pomiędzy tym co dawniej, a tym co teraz. Reżyserzy obecnie nastawieni się na kasę. Nie liczy się kunszt wykonania, a rosnące słupki zielonych.
dokLadnie. Gdyby film powstał np. w tym roku to tonący statek był by w 80% komputerowy i dodano by niepotrzebne efekty specjalne.
Wątpię w to szczerze. Sam wielokrotnie zastanawiałem się, jak wyglądałby Titanic obecnie. Jednakże zawsze dochodziłem do jednego wniosku czyli też mielibyśmy do czynienia z ręcznie wykonaną scenografią i precyzyjnie wykonanymi sekwencjami katastrofy. Cameron ma istnego bzika na punkcie statku, co za tym idzie postawiłby na maksymalny realizm, ponieważ dla niego byłby to swego rodzaju hołd.
No tak. Gdyby Cameron go nakręcił na pewno by tak było. A wyobraź sobie na jego miejscu jakiegoś innego reżysera. :).
Niedoceniony?. To rekordzista jeśli chodzi o oscary. 11 statuetek.
http://www.filmweb.pl/Titanic/awards
I śmiem twierdzić, że nawet jakby film był z tego, przyszłego czy obojętnie, którego roku z przedziału 1997-2013 to otrzymał by wiele statuetek.
Tu nawet nie chodzi o fabułę (która jest na prawdę dobra - i mówi to ktoś kto raczej melodramatów nie lubi), ale o całą otoczkę tego filmu. Świetne kostiumy, zdjęcia, muzyka czy pomniejsze dialogi raczej nic nie znaczące jeśli chodzi o główną fabułę, ale jednak dodające uroku temu filmowi i pozwalające wczuć się w te czasy.
Arcydzieło to może za duże słowo. W każdym bądź razie film przejdzie do historii kina na pewno.
Chodzi mi wiesz, o widzów. Dziś się dużo ludzi z tego filmu po prostu śmieje. Nie chodzi mi o niedocenienie krytyków.
Co jest zabawnego w tym filmie. To, że jest perfekcyjny technicznie, opowiada o tragedii ludzkiej i tragicznej miłości dwojga młodych ludzi?. Mnie jednak inne rzeczy śmieszą.
A z czego tu się śmiać? Z tego, że w tragedii Titanica zginęło półtora tysiąca ludzi? Że ludzie stracili najbliższe sobie osoby? Ja nie widzę w tym nic śmiesznego.
Przereklamowany? Titanic to jeden z najlepszych filmów w historii kina (a jest ich niewiele). Niektórzy mogą oglądać go co roku, co roku ryczeć jak stare silniki (jak ja), a inni obejrzą raz i im to wystarczy... Ale Titanic nie jest przereklamowany. Po prostu odniósł sukces i to wielki, dlatego często się o nim mówi. A śmiać się nie ma z czego, ewentualnie z takich ludzi, co śmieją się z ludzkiej tragedii.