Titanic nazwa miała oznaczać rozmiar siłe i moc, ale czym ze jest titanic do siły uczucia Jacka i Rose...drobną łudeczką. Poprostu nie moge sobie wyobrazić takiego uczucia ale wierze ze takie moze byc. Takie ktore przetrwa wszystko nawet smierc, ale ile Rose miala siły zeby złozyc objetnice Jackowi, ze przetrwa, ze bedzie zyc dalej, ze sie nie podda. Jednego jestem pewien jesli stracilbym swoja ukochana osobe.... nie jeste tak silny jak Rose złamalbym objetnice i wolałbym umrzeć.
Ich uczucie było bardzo gorące i szczere i żarliwe ale trzeba pamiętać, że Rose miała 17 lat a Jack pewnie z 20. Ich miłość trwała zaledwie 2 dni. Od ich pierwszego pocałunku na dziobie statku do śmierci Jacka minęło całe... 7 godzin. Oboje byli dla siebie fantazją... Rose fascynowała Jacka bo była z innej bajki, z innego świata a zauroczyła go swą niepokornością, niedopasowaniem do ugrzecznionych salonów. Była zjawiskowa i wpasowała się w jego wizję luksusowego Titanica, wiozącego go do fabryki snów, do lepszego życia. Nie chcę przez to powiedzieć bynajmniej,że Jack leciał na "wielki świat" i kasę Rose, tylko że Titanic był dla niego odrealnionym miejscem i Rose też była dla niego trochę odrealniona. Przeżywał bajkę, przygodę życia, dopóki ta przygoda nie zamieniła się w dramat. Jack z kolei był dla Rose ucieleśnieniem jej buntowniczej natury... był czarujący, fascynujący, nieokrzesany i wolny, co Rose bardzo pociągało. Był ucieleśnieniem wolności możliwością wyrwania się z reżimu apodyktycznej matki i oschłego narzeczonego, który ją traktował jak trofeum, jak przedmiot. Z Jackiem mogła się wyszaleć, wygłupiać, nie przejmować niczym - typowy bunt dla 17 latki. Gdyby żyła w latach 60 pewnie wyrwałaby się z hipisami... i pojechała pick-upem w nieznane. Ta wielka miłośc wzniesiona na tragicznych okolicznościach nabrała rozmachu. Ale mieli szansę być razem tylko kilka godzin... Jaka by była gdyby Titanic nie zatonął? Gdyby przybili do portu w Nowym Jorku? Może Rose faktycznie zeszłaby na pokład z Jackiem po czym matka dałaby jej szlaban i przymusiła do ślubu z Calem. Bo zaproszenia wysłane, sukienki zamówione, bo nie będzie gówniara robić skandalu. A gdyby Jack przeżył i uratowali się oboje? Czy ich miłośc trwałaby dalej? Czy też zakończyłaby się śladem niejednej nastoletniej miłości??
Tragiczni kochankowie mają przynajmniej ten luksus, że umierają w szczycie swej chwały. I ich miłość, przerwana śmiercią nigdy już nie zostanie poddana weryfikacji... Wiem, że mój wywód jest nieco obrazoburczy i trywializuje sytuację, odzierając ją z otoczki romantyzmu i niespełnienia a tym samym z przynależnej jej w tych okolicznościach wieczności. Mam skłonności do psychoanalizy bohaterów i nie mogę poszczycić się zbyt romantyczną natura. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że chociaż lubię grzebać się w analizie postaci "na sucho" to mimo kilkunastokrotnych starań nie udało mi się jeszcze obejrzeć Titanica nie płacząc.... :) I kocham ten film
juz miałem ci kiedys odpisac, ale tak dobrze obdarłaś ten film z romantyzmu ze mnie to zgasiło....
ale teraz mam dla ciebie cios :) odnośnie ich szczerego i głębokiego uczucia
pytasz co by sie stało gdyby Titanic nie zatonoł? Gdyby przybili do portu w Nowym Jorku? Może Rose faktycznie zeszłaby z pokładu z Jackiem ?
przecież znasz już odpowiedz na te pytania
Rose zeszłaby z pokładu z Jackiem
zeszła z pokładu z Jackiem nawet gdy go juz nie było...był tylko w jej sercu
potwierdziła to przyjmując jego nazwisko, przecierz Jack ją uratował
Chciałbym zapisać pani nazwisko.
Dawson.
Rose Dawson.
Dziękuję.
Wymielibyście swoje życie na inne?
Gąsienica zamienia sie w motyla.
Beżmyślny insekt może to zrobić |więc czemu nie ja?