ja zazwyczaj zaczynam ryczeć gdy Rose siedzi w szalupie, w tle celina śpiewa, i już tak do końca. damn. a za każdym razem postanawiam, że tym razem wytrzymam!
Ja nigdy nie potrafię się powstrzymać.. największy płacz mam w ostatniej scenie od momentu gdy staruszka Rose wrzuca diament do oceanu aż do skończenia się napisów końcowych. Oraz w scenie gdy Rose jest w szalupie a potem z niej wyskakuje i biegnie do Jacka ;(
a ja nie potrafię się powstrzymać jak kwartet smyczkowy zaczyna grać ostatni utwór :/
Jak dobrze, że nie tylko ja płaczę na Titanicu:) Moment w którym Rose jest w szalupie, a Jack zostaje na statku jest moją ulubioną sceną z całego filmu. Cudowny, poruszający moment na którym oczywiście płaczę i tak mi zostaje do napisów, a nawet po.
Wydaje mi się, że zrobiłabym to samo co ona, wyskoczyłabym z szalupy...
"Nie tylko ja płaczę na Titanicu" - raczej większa większość płacze, mała garstka jest tych, którzy nie płaczą ;) I też mam tak że po samym filmie płaczę bardziej, bo kumulują się we mnie wszystkie wzruszenia z poszczególnych scen, a piosenka końcowa Celine Dion jeszcze to potęguje :)
No właśnie jak rozmawiam ze znajomymi to wywracają oczami i dziwią, ze ja to jeszcze oglądam, nie mówiąc już o płakaniu, dlatego miło porozmawiać z osobami, które to rozumieją:)
Zauważyłam, że im jestem starsza to bardziej się wzruszam na filmach.
Piosenka Celine Dion już całkowicie mnie rozkłada. :)
Ja też im starsza ty bardziej wrażliwa :) Bo do tego trzeba jednak dojrzeć emocjonalnie i zrozumieć niektóre rzeczy.