To jest jeden z najpiękniejszych filmów w historii kina! Wczoraj obejrzałam go po raz milionowy i mimo, że w znienawidzonym przeze mnie 3D, to jednak na wielkim ekranie - bezcenne przeżycie. I pierwszy raz od dawna w całości - zazwyczaj wyłączam go po zderzeniu z górą lodową :D
To niesamowite, że powstały TAKIE filmy - ponadczasowe klasyki filmowe, na które nawet piętnaście lat po premierze przychodzi cała sala ludzi, znająca wprawdzie dialogi na pamięć, a jednak wciąż nienasycona tą przepiękną historią miłosną; dramatyczną i wzruszającą.
Zdałam sobie wczoraj sprawę z faktu, że w tym filmie jest wszystko - miłość, nienawiść, pożądanie, śmierć, dramat i nawet intryga. To czyni z Titanica film pełny, skończony, WIELKI. Być może niektórym może wydawać się on zbyt majestatyczny, przerysowany, kiczowaty... Ale przecież o to właśnie chodzi. Uważam, że taki kicz również jest potrzebny.
Cieszę się ogromnie, że powstała inicjatywa ponownego wejścia Titanica na ekrany. Mam nadzieję, że sukcesywnie będzie rosnąć liczba klasyków kinematografii w polskich kinach - nie tak dawno Król Lew (udało mi się nawet załapać na tradycyjną wersję 2D i wrażenia niesamowite), teraz Titanic... Co będzie następne? :) Marzę sobie po cichu o Śniadaniu u Tiffany'ego i przekroju największych dzieł Disney'a... Kto wie ;)