Jest to bardziej kolejny durny film o miłości a nie katastroficzny. Wydaje się że katastrofe przeżywają tylko dwie osoby, a nie cały statek. Smutne to wogule nie jest, a film który da się oglądnąć zaczyna się dopiero w polowie, po uderzeniu statku w góre lodową. Jednym z niewielu plusów są tutaj efekty specjalne