Ostatnio odświeżyłem sobie ten film Camerona na DVD i muszę z przykrością stwierdzić , że w wielu momentach pod względem technicznym i realizacyjnym film razi sztucznością. Efekty specjalne niestety nie przeszły próby czasu.
mozesz wymienic te momenty sztuczności? bo ja nie zauważyłam i moim zdaniem film oddaje podobne efekty dzisiejszym filmom
Sama katastrofa wygląda sztucznie. Widać w wielu ujęciach "prace na modelach" szczególnie w chwili samego zatonięcia. I te momenty a jest ich sporo drażnią sztucznością. Proponuje się przyjrzeć.
Ten film otrzymał oskara za efekty specjalne w tamtym czasie rywalizował ze " Starship Troopers" i ten film technicznie wygląda zdecydowanie lepiej niż "Titanic"
Nie mam zamiaru przekonywać Cię do swojego zdania. Nie lubię Titanica ale podziwiałem jego stronę techniczną podobnie jak z Pearl Harbour ale film Baya dalej imponuje stroną wizualną pomimo upływu lat, natomiast moim zdaniem Titanic tej próby nie wytrzymuje i drażni.
W którym momencie film z bardzo przeciętnymi efektami jak "Starship Troopers" wygląda lepiej niż rewolucyjny w tej kwestii "Titanic" realistycznie oddający katastrofę.
I "Pear Harbour". Please. Stek wybuchów bez ładu i składu?
może i bez ładu i składu ale za to efektownie i ciągle na poziomie i please gdzie w Titanicu są rewolucyjne efekty ? Były świetne na tamte czasy natomiast nic rewolucyjnego w nich nie kojarzę. Pozdrawiam.
Sekwencja zatapiania się statku jest rewolucyjna pod tym względem.
Co wynika z tego, że efektowne jak film to kompletny badziew. Jak większość filmów Baya. Masa wybuchów i tyle, a nie świetne efekty.
Zgadza się Pearl Harbour to chyba największy gniot jaki Bay stworzył ale efekciarski jest. Natomiast scena zatapiania była świetną pracą na modelach która jednak trochę się zestarzała i to widać w tym filmie szczególnie jak oglądasz film w jakości HD. Pozdrawiam
Praca na modelach czyli co dokładnie? Chodzi Ci o jakieś małe repliki? Owszem takowe były używane, ale tylko w jednym momencie. kiedy to widzimy wodę brnącą na nas przez korytarz z pokojami pierwszej klasy. Cała reszta miała miejsce w pokojach normalnych rozmiarów, to samo tyczy się samego modelu statku, który był REALNYCH ROZMIARÓW. Pytam się więc jakim cudem może to trącić sztucznością, skoro Cameron stworzył efekty specjalnie nie używając sekwencji wygenerowanych komputerowo? Nie jeden dzisiejszy film chciałby się poszczycić taką perfekcją jaką osiągnął Titanica. Pełen realizm.
Chodzi o kręcenie modeli (miniatur) niekoniecznie małych metodą motion control następnie nakładanie ich na odpowiednie tło i komputerową obróbkę takich ujęć.
Jeśli uważasz że takowe ujęcie użyto tylko raz to proponuję zapoznać się z historią realizacji tego filmu. Sekwencji wygenerowanych komputerowo było tu bardzo dużo. Zachęcam do przeczytania http://film.org.pl/a/fx/titanic-fx-6949/. I niestety sama sekwencja zatonięcia statku razi trochę sztucznością gdzie widać miniatury i nieudane nakładanie na nich postaci.
Nawet jeśli masz rację, to nie za bardzo widzę powody by to tutaj roztrząsać. Film jest jaki jest - dla wielu jest arcydziełem, a dla innych nie. Wątpię by ludzie podczas seansu skupiali się na detalach i myśleli o wyłapywaniu nieścisłości. Historia Titanica jest tak niesamowita, że jakiekolwiek błędy i niedociągnięcia nie są w stanie umniejszyć jej sukcesu. I właśnie dlatego film został nagrodzony Oskarem.