To byłby jeden z lepszych filmów, gdyby nie głupota Camerona. Zepsuł końcówkę i kompletnie spieprzył początek. Film uratował się świetnym aktorstwem Di Caprio i kapitalną Kate Winslet. Dzięki temu da się to oglądać.
Z obserwacji spolecznej widze ze gdyby Jack przezyl to film nie mialby takiego oddzwieku. Nikt juz nie pamietalby o tym. A tak?! Do dzisiaj ludziki wspominaja kilkudniowy konkubinat Jacka i Rosea
Rozumiem, że happy and ma byc we wszystkich filmach? W takim razie wątpie aby zapadł mi w pamięc gdyby Rose i Jack szcześliwie sobie żyli. Śmierć Jacka może wywołala sporo kontrowersji, ale przepraszam bardzo, to była tragedia, gdyby nie takie zakończenie, film byłby tandetny...