Daje 10/10. Jak dla mnie film magiczny i piękny, mimo tragedii. Uwielbiam go, a już nie raz go widziałam.
Zgadzam się film świetny, głęboki i wzruszający, choć gra aktorska mnie nie zachwyciła. Leonarda i Kate stać na więcej;p Świetne efekty specjalne, fabuła, itd.... Pewnie większość już widziała, ale i tak polecam;p
A ja nie wyobrażam sobie tego filmu z inną obsadą. Zarówno główni bohaterowie jak i drugoplanowi zagrali świetnie. Kate Winslet to jedna z najlepszych aktorek na świecie. Potrafi wyrazić wszystkie emocje, nawet bez słów. Oprócz aktorów, jestem również pod wrażeniem, jeśli chodzi o muzykę. Film wiele dzięki niej zyskał. Myślę, że większość scen nie byłyby takie wzruszające, gdyby nie genialna ścieżka dźwiękowa.
Wyjęłaś i te słowa z ust :) Myślę dokładnie tak samo :) Muzyka naprawdę wiele pomogła filmowi. Gdyby te smutniejsze kawałki podłożyli do jakiejś zwykłej sceny, nawet komediowej to ja i tak bym płakała bo tak działa na mnie ta muzyka, najwspanialsza muzyka na świecie.
Na mnie też działa. Żaden soundtrack filmowy nie wywołał u mnie takich emocji jak ten z Titanica. Uwielbiam słuchać tej muzyki, nawet nie oglądając filmu, tak po prostu na odtwarzaczu. Szczerze mówiąc nawet nie potrafię wybrać ulubionej melodii. Każda wywołuje u mnie inne odczucia.
Dokładnie, ja też, mam cały soundtrack na mp3 i codziennie go słucham, każdy kawałek jest świetny i wywołuje u mnie gęsią skórkę jak go słucham :)
Trudno uwierzyć, że minęło już tyle lat...a film nadal przyciąga widzów i nadal chętnie się o nim dyskutuje ;D 10/10 Choć nie jestem fanką melodramatów to "Titanic" podbił moje serce. ;D A moment gdy Rose (staruszka) stoi na statku i wrzuca, tak bardzo poszukiwany przez wielu, medalion do wody...jakby żegnała się z przeszłością...ah...rozklejam się totalnie...;D
Nie przepadam za tym filmem, ale jednak się wypowiem. Może ogólnie oraz krótko, ale jednak.
Widziałam ten film około trzynastu razy. Pierwszy raz na kasecie VHS, a kolejne spotkania z "Titanic'iem" odbywały się co roku w okolicach kwietnia. Początkowo miałam do dzieła J. Camerona neutralny stosunek, jednak teraz oceniam je negatywnie.
Najbardziej drażniła mnie gra aktorska Kate i Leonarda. Oczywiście, nie uważam, że są bardzo źli, ale czegoś mi jednak brakowało. Naprawdę rewelacyjnie zagrała tutaj Kathy Bates w roli Margaret Tobin Brown.
Nie tylko "Molly" była tutaj plusem. Muzyka była niezła, lecz najbardziej spodobały mi się efekty specjalne, szczególnie scena, w której tył statku tonie.
Mimo wszystko oceniłam ten film na 4, ze względu na całokształt ,sztuczny, niezbyt interesujący, wątek miłosny oraz za za wyjątkowo antypatycznych głównych bohaterów. Proszę, uszanujcie to.
Jasne, każdy ma swoje zdanie. Ale jeśli nie interesuje cię wątek Jacka i Rose, (który jest głównym wątkiem w filmie Camerona), a wolisz skupić się bardziej na tragedii Titanica i jego prawdziwych pasażerów i załogi, to jest wiele filmów bez "niezbyt interesującego wątku miłosnego". Dla mnie gdyby Titanic opisywał tylko katastrofę, film byłby pusty. Dzięki historii, którą opowiada stara Rose, statek jest przez wielu uważany za romantyczny. Ale rozumiem, że nie każdy lubi melodramaty.