Wszystko rozumiem, ale dlaczego ten film jest w top100? Powiedzcie mi. Zgodzę się, że nie jest beznadziejny, ale powstały tysiące lepszych filmów od tego.
Jest w Top100, bo to jeden z najbardziej znanych filmów jakie nakręcono. I jeden z najbardziej oglądanych. Co się dziwić? Mnie się bardzo podobał ;).
Oscary rzeczywiście świadczą, że film nie jest gniotem. No ale w końcu członkowie Akademii to ludzie, a ludzie popełniają błędy. Coraz częściej Oscary przyznawane są niesłusznie. Moim zdaniem "Titanic" nie zasługiwał na dostanie 11 statuetek. Jest bardzo przereklamowanym filmem. Nie posiada on głębszych treści i jest raczej kinem rozrywkowym. Minusem jest także fatalna charakteryzacja i scenariusz poniżej oczekiwań. Zawiedziona też byłam na DiCaprio, który swoją grą mnie nie przekonał i pozostawił dużo do życzenia. Jego postać była niestety płytka; chłopak idealny, cały czas ratujący zagubioną w sobie dziewczynę. Nie zmieniał się na ekranie, jego postać nie należała do ciekawych,(wiedzieliśmy o nim niemalże wszystko: idealny, biedny chłopak z wielkim sercem) a następnie scenarzyści chcieli na siłę zrobić jego postać tajemniczą. O ile za efekty specjalne zdobył zasłużonego Oscara, to statuetka dla Jamesa Camerona nie zachwyciła mnie. W 1997 roku Curtis Hanson za kamerą był w znacznie lepszej formie od Camerona.
"Nie posiada on głębszych treści i jest raczej kinem rozrywkowym."
Jak nie posiada jak posiada? Za bardzo podnieciłaś się oglądając spadających do wody ludzi zamiast po prostu przemyśleć oczym jest ten film. Całe zakończenie i to moralizatorstwo to niby o czym jest? O tragedii statku, o tym jak ludzie szybko zapominają o tragediach wykorzystując je do celów komercyjnych, o poszanowaniu pamięci tragicznie zmarłych, o kontraście społecznym z przełomu wieków (to już w trakcie filmu) itp. itd. Chyba część filmu przespałaś. Co do DiCaprio to nie zgadzam się. Dla mnie to jeden z najzdolniejszych aktorów i pokazał to w Titanicu a jeśli chodzi o postać, no to cóż, czy nie można pokazywać postaci krystalicznie czystych i doskonałych? Czy to ma być wadą filmu? Każda musi być dwulicowym znakiem zapytania? Nie musi.
Film opowiada o miłości, która nie potrafiła wyjść na światło dziennie. Tragedia Titanica i sam statek są tylko tłem, a na głównym planie jest miłość dwojga ludzi. A "Titanic" jest kinem rozrywkowym, bo ambitnym go trudno nazwać. Do kina ambitnego zaliczają się produkcje niezależne, których przesłanie jest bardzo głębokie i wymaga myślenia, skupienia i uwagi; trzeba naprawdę się długo rozmyślać nad znaczeniem danego dzieła, bo każdy odbiera to inaczej. Natomiast w "Titanicu" wszystko zostało wytłumaczone do bólu, nie dając widzowi osobistego obdioru postaci i przesłania. A co do DiCaprio, należy do zdolnych aktorów, ale w tym filmie się nie popisał. Porównaj sobie tą rolę Leonarda do jego kreacji aktorskich w "Krwawym Diamencie", "Aviatorze", czy "Pokoju Marvina". Niebo a ziemia.
Zbyt wyeksponowane i gigantyczne jest owe tło o którym wspomniałaś. Powiedziałbym, że proporcja kształtuje się pół na pół. Miłość - Tragedia.
Zgadzam się, że jest to kino rozrywkowe, no ale bardzo dobre kino rozrywkowe jakby nie patrzeć. Ambitne również, chociażby z technicznego punktu widzenia. Ambicją Camerona było stworzenie Titanica i pokazanie go na ekranie jak "żywego". Miarą ambicji nie koniecznie musi być przesłanie. To, że film w prosty sposób mówi nam: "zostawcie titanica!" nie znaczy, że jest słaby. Bardzo dobrze, że wszystko zostało wytłumaczone do bólu. Jakby Cameron bawił się w sztukę interpretacji to niezłe badziewie mogłoby z tego wyjść. Tak przynajmniej powstał świetny romans, dobre kino rozrywkowe z prostym ale ważnym przesłaniem. Co do DiCaprio to jest on moim zdaniem jednym z tych aktorów, którzy nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu, więc określenie "niebo a ziemia" jest w moim odczuciu przesadzone.