Gdyby Jack się nie zjawił gdy Rose chciała wyskoczyć jak myślicie co by się mogło najprawdopodobniej stać? Większość z tego co zauważyłam mówi że by nie wyskoczyła, ale jak wy myślicie? co by się z nią stało?
raczej bu nie wyskoczyła, weszła by z powrotem i poszła do siebie .. może nawet nie byłoby tej całej akcji i by się nie poznali :D nie wiem ... :)
Nie wyskoczyła by, nie poznała Jacka i była do końca rejsu z narzeczonym. Wsiadłaby pod jego namową do szalupy i bezpiecznie dopłynęłaby do brzegu. Narzeczony by ją odnalazł na lądzie. Pobraliby się ale do końca byłaby nieszczęśliwa. Jack prawdopodobnie by i tak utonął.
hmmm. a moze jednak by wyskoczyla ? ta cala atmosfera obzydliwych bogaczy. co to nie oni.... widac ze ona taka nie jest.
i jeszcze ta jej prymitywna mamuska ... bleeee
po co by miała skakać ? lepiej zginąć w zimniej wodzie samej czy płynąć ze wszystkimi na ląd ? gdyby nie Jack to by nie skoczyła ,bo i po co
no moze miala tego wszystkiego dosc. tej calej atmosfery. jakby dusila sie w tym calym syfie i chciala skonczyc ze soba.
a ze jack sie zjawil to juz inna bajka :)
moze tak a moze nie. to jest takie gdybanie. kazdy ma swoja teorie :)
nie mowie ze by na pewno skoczyla, ale prawdopodobienstwo jest.
a pamiętacie kiedy Rose już zgodziła się zejść z powrotem z poręczy jak Jack ją trzymał, kiedy nagle się ześlizgneła i jaka wtedy ja panika ogarnęła i błagała żeby jej nie puścił? ona tego nie chciała, myśle że by nie skoczyła, chociaż jak on by jej nie namówi to kto wie...
ale dobrze się stało, że w ogóle próbowała sie zabić, bo w przeciwnym razie nie poznałaby się z Jack'iem :)