malo realistyczny...bajka..ale niektorym do szczescia potrzebne są bajki,ja akurat takich nie lubie...fabuła wyssana z palca...nie zwruszyłam się, bo tam nie bylo czym sie wzruszać. miłośc jest piękna ale nie mozna jej utorzsamiac z filmem, akurat "Tytanic" jest historią jak z brazylijskiej telenoweli tylko, ze niektore elementy są przestawione...mamy tu doczynienia z dwoma klasami społecznymi: biedny chłopak (oczywiście według większości kobiet, dziewczyn: przystojny-jednak jak dla mnie jest to za mocne słowo) bogata dziewczyna( nie dla mnie oceniac kobiety), wszysto rozgrywa sie na luksusowym statku, zamiast w eleganckiej rezydencji państwa Dicarlow czy Mendozow:) etc....dalej juz wszyskto jest proste..oczwiscie milość, poźniej perypetie, nieoczekiwane zwroty akcji....ale i tak zostaja razem...jakbym ogladała "palome":). tylko konczy sie jak w antycznej tragedii , poniewaz jack umiera a ona zostaje sama... (jednak pękne obrazki pozosały i wspomnienia:)
zaleta jest to,że została poruszona w nim tak wielka tragedia pasażerów ....chwała kapitanowi, ktory pozostał ze swoim statkiem, chwała orkiestrze za to,ze grała do konca..jednak nie rozumiem jednej sceny, poniewaz nie pokazala prawdziwej natury czlowieka,a mianowicie chodzi mi o taki krociótki moment, podczas ktorego mama ze swoimi malutikimi dziecmi zamyka sie w kabinie i nie walczy o życie przede wszystkim swoich pociech...rozumiem, ze czasem brak sił...ale w obliczu smierci kazdy normalny zdrowy człowiek walczy o życie...
wiem wiem pewnie większośc powie, ze nie zapewnie nie doznalam milosci i takie tam i nie potrafie docenic piękna tego filmu i, ze jego akcja wlasnie opiera sie na tym love stroy...nie zamierzam szydzic z takich opinii...cenie ciekawe i uzasadnioe zdanie innych...
napisze tak, ludzie sobie nie stworzyli fikcyjnej historii o milosci panny z dobrego domu i ubogiego, osieroconego chlopca- taka historie stworzylo zycie, a teraz jest ona tylko urozmaicana scenografia i akcja. dobrze sie sprzedeje (nie raz doznana z realnym zyciu) historia uczucia potrafiacego przezwyciezyc wszystko, czasem nawet wzrusza i jest doceniania przez spoleczenstwo, niestety zdarza sie tez, ze ludzie sobie z niej szydza i nie potrafia uwierzyc, ze cos takiego moze miec miejsce takze poza zaklamanym ekranem; takich ludzi tylko chcialabym zapewnic, ze wszystko jest mozliwe w tym naszym "zwyklym" swiecie i nie trzeba tego wszystkeigo przezywac na wlasnej skorze, zeby bylo to prawda pozd
A ja się Krokodylu czy jak ci tam, z tobą nie zgodzę. Skoro uważasz że ta wersja Titanica przypomina ci jakąś telenowelę, to podaj przykład jaka fabuła Titanica byłaby dla ciebie najlepsza. Bo jak dla mnie historia miłości dwojga ludzi na statku i później powiązana z jego katastrofą jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Jaki inny wątek by tu lepiej pasował wg ciebie? Bo moim zdaniem żaden! I ten film wcale nie jest bajką! Cała akcja katastrofy i sam statek były przedstawione realistycznie. Wiadomo że nigdy nie będzie pokazane tak dokładnie jak w rezczywistości!
dobrze, niech bedzie historia miłości na statku..ale zagłebmy sie w szczegóły, czyli dlaczego jedno z nich jest bogate o drugie ubogie?, dlaczego tak łatwo przychodzi im ta miłość, w końcu prawie sie nie znają? wszystko jest po prostu okropnie sztuczne iwymyślone tylko po to, aby jak najwięcej kasy zarobic na tym filmie.a co do katastrofy to w poprzedniej wypowiedzi napisałam, ze dobrze ze została poruszona.a jesli chodzi o bajke to mialam bardziej na myśli te love story niz sama katastrofe(przepraszam ze nieścisłości).
Gdyby obydwoje byli ubodzy lub bogaci to by to było przesadzone, to by było dopiero sztuczne. Z miłością tak samo-wiele osób się zakochuje w sobie od pierwszego wejrzenia, tak jest i w normalnym życiu, nikt tego nie wymyślił. Ja również nie uznaję miłości zaledwie po paru dniach znajomości, no ale cóż- ja filmu tego nie napisałam. Zresztą nie znam filmu którego scenariusz byłby identyczny jak w normalnym życiu. No i takie jest moje zdanie.
dla mnie na przyklad podobaoby sie gdyby oboje byli ubodzy i kochali sie od dawna, tylko glowny bahater zabralby swoja milosc na ten rejs za ostatnie pieniądze jakie mieli jako prezent czy cos w tym rodzaju.wszyscy by z nich szydzili na tym statku, ale dla nich milosc byla by wanziejsza...zakonczylabym to tak, ze oboje gina gdzies na srodku oceanu trzymajac sie za rece, bo nikt nie chcial ich zabrac do szalupy ratunkowej ze wzgledu na pochodzenie. aha i nie byli by konecznie znow tacy piękni i cacy, po prostu narmalni ludzie.moze moje mini streszczenie scenariusza jest troche chaotyczne, ale mam nadzieje, ze wiesz o co mi chodzi.
Zwróc uwagę że "Titanic" jest przez mało kogo doceniany za scenariusz. Film nazywany 'najlepszym' nie musi miec ambitnego scenariusza i "Titanic" jest tego doskonałym przykładem. Drugim przykładem może byc ostatnia częśc "Władcy Pierścieni" - niestety naiwnie nagrodzona za scenariusz na wielu festiwalach filmowych /w tym Oscarem/, chociaż w porównaniu do adaptacji pierwszej części trylogii była bardzo słaba /mówię tylko i wyłącznie o scenariuszu, bo ogólna ocena filmów jest raczej dyskusyjna; mi osobiście pierwsza, mniej efekciarska częśc podobała się o wiele bardziej, ale większośc i tak wychwala ostatnią/.
Mimo tego te dwa filmy to jedne z największych osiągnięc kina. Bo kino to nie tylko sztuka; to też ogromna praca, a mało który film wymagał tyle pracy, ile te dwa.
Poza tym - w kinie nie chodzi o realizm. Jestem pewien, że znasz co najmniej kilka nierealistycznych filmów które bardzo Ci się podobały.
Pozdrowienia.