Już w trakcie seansu wpadłem na to, że "It: Chapter Two" bazuje na... The Thing z roku 1982r autorstwa Johna Carpentera.
W zasadzie The Thing to remake filmu z 1951, a idąc dalej obydwie wersje oparte są na opowiadaniu "Who Goes There" z roku 1938.
Co ciekawe King zaczął pisać swoje dzieło w 1981r., skończył w 1985, więc teoretycznie mógł widzieć film, aczkolwiek nie mam zamiaru odwoływać się do książki i absolutnie nie twierdzę że to King czerpał inspirację z The Thing.
Również w 1981 na początku roku ruszyły zdjęcia do filmu Carpentera.
Przyznam, że nie znam ani wersji filmu z 1951r., ani pierwowzoru literackiego. Bez bicia także przyznać muszę, że książki Kinga przeczytałem około 300 stron i to też jakiś czas temu. Nie zrobił na mnie wrażenia It chapter one z 2017, dlatego też trochę zatarł mi się już trochę w pamięci.
Zestawiam tylko i wyłącznie film Carpentera z 1982r. oraz It Chapter Two z 2019.
Teraz na temat i konkretne przykłady:
- IT: w wizjach mamy pokazane, jak w bliżej nieokreślonej przeszłości na Ziemię spada meteoryt (?) lub inny obiekt. "To" jest istotą przybyłą z kosmosu.
- The Thing: w pierwszej scenie filmu widzimy statek kosmiczny lądujący na naszej planecie dziesiątki albo setki tysięcy lat temu.
- IT: potrafi pokazać się w różnej postaci: klaun, bezdomny, trędowaty, staruszka, ożywiony posąg.
- The Thing: może zduplikować dowolny żywy organizm, więc może pojawić się jako dowolna postać.
Może nie do końca chodzi o to samo, ale wspólny wątek to zmiennokształtność, antagonista pojawia się w różnych formach
- IT: scena ze słodkim pieskiem który zamienia się monstrum.
- The Thing: nie ma się rozpisywać, "Coś" duplikuje psa i widzimy zwierzę w mało przyjemnej formie.
- IT: "TO" wypowiada słowa "jestem pogromcą światów". (?) Sorry, nie pamiętam jak dokładnie to brzmiało, niemniej wydźwięk tych słów świadczy, że nie tylko na Ziemi mordował i siał strach.
- The Thing: naukowcy przy pomocy komputera wyliczają, że po pewnym czasie (sorry, ale też nie pamiętam dokładnie) istota byłaby w stanie zainfekować i eksterminować całą rasę ludzką. Mając takie zdolności "The thing" być może wcześniej niszczył życia na innych planetach.
- IT: głowa Stanleya (?) która z której wychodzą odnóża, po czym biega po pomieszczeniu i atakuje zgromadzonych.
- The Thing: również pojawia się motyw głowy poruszającej się na nogach która ma wrogie zamiary.
Patrząc tylko i wyłącznie wizualnie, głowy należą do "tych dobrych".
- IT: w finałowej walce Pennywise przybiera ogromne, niespotykane wcześniej rozmiary.
- The Thing: w końcowych scenach "Coś" pojawia się jako wielka postać.
Jestem wielkim fanem dzieła Carpentera, więc być może moja teoria jest trochę naciągana i na siłę, więc jak mi ktoś to zarzuci to nie zamierzam bronić jej za wszelką cenę. :)
Przypominam jeszcze raz, że nie znam książki, ale z chęcią przeczytam Wasze opinie. Czy z książki mógłbym wysnuć podobne wnioski? Po znajomości około 300 stron stwierdzam, że sceny które pojawiły się z tego fragmentu są bardzo bliskie literackiej wersji, ale nie wiem jak z pozostałą częścią.
Druga kwestia: morze krwi i ojciec Bev wpychający głowę ze słowami "here is Johny" to chyba dosyć oczywiste nawiązanie do Lśnienia. W tym przypadku to zapewne zabieg celowy i ukłon w stronę Kinga który nota bene miał świetną rólkę jako sprzedawca staroci.
Do tego kilka fajnych smaczków takie jak np. Street Fighter na automatach albo reklama na budynku kina V części Koszmaru z Ulicy Wiązów.
Film sam w sobie oceniam jako dosyć przeciętny, strasznie nierówny. Za dużo wstawek "hehe" na siłę, z kolei momenty mające straszyć - bawiły. Wydaje mi się, że groteska była wprowadzona celowo, niemniej jednak jestem przekonany, że film nastawiony na mroczniejszy klimat zrobiłby na mnie większe wrażenie.
Witam. Bardzo rzeczowa "recenzja" . Będąc wczoraj na seansie It:Chapter 2 również doszedłem do podobnego wniosku odnośnie tych podobieństw. To i Coś jest niejako tożsame choć posiada odmienną fizykę. Pzdr
Podobieństwa w rzeczy samej występują, ale znacznie istotniejsza jest zasadnicza różnica pomiędzy tymi dwoma filmami. Otóż "The Thing" to film doskonały, natomiast "To" to film gówniany.
Też to zauwżyłem, zaś scena z głową Stanleya to kopia sceny z defibrylatorem z "The Thinga", nawet Richie na widok potworka rzuca tym samym tekstem co Palmer, jeden z bohaterów tamtego filmu (trzeci raz to tu piszę :D). Ogólnie King mógł nawiązać do "The Thinga" literacko, bo książkę skończył pisać gdzieś 2 ~ 3 lata po premierze "Cosia" od Johna Carpentera, a pochodzenie "tego" wyjaśnione jest w późniejszych rozdziałach.