I jak neoromantyczne symfonie nieznośny. Na dodatek nie tyle horror, co film o horrorze. Fabuła huśta się od w miarę zgrabnej po żenującą. Dialogi wydają się czasem męczyć samych aktorów.. Wygląda To- to jakby Spielberg nakręcił dla Marvela Horror purpury. Ktoś chciał tu zmieścić wszystko, wszystkie możliwe odcienie tego feleru, że groza budzi lęk a lęk budzi grozę, dzięki której w ogóle da się oglądać horrory. To się przelewa, budzi niestrawność, czasem wręcz, zwłaszcza w połączeniu z nutkami patetycznymi daje poczucie lekkich mdłości. Nieznośny film. Za dużo, za tłusto, za słono. Oceniam na....8