Często dzieje się tak że reżyser chcąc stworzyć dzieło, tworzy „potworka kinematograficznego” a tym samym zabija kultową legendę.
Każdy kto zacznie przygodę z Bourne’em, od wersji nowoczesnej z Mattem Damon’em, nigdy nie sięgnie po film z 1988r, ani po powieść Ludluma z 1980. Będzie przekonany że poprzednia ekranizacja, i książka są na poziomie produkcji z 2002r.
Oba dzieła z lat osiemdziesiątych były kultowe, i godne siebie. Pierwsza wersja filmowa znakomicie oddaje charakter i szczegółowość książki. Nakręcona 8 lat po wydaniu powieści, naturalnie prezentuje świat jej czaso-przestrzeni. Oglądając film chłonie się atmosferę ulic Zachodu lat 80-tych. Widać tamtejszą modę, bilboardy, samochody.
Film Dobrze ukazuje problem wojen szpiegowskich, i pro-sowieckiego terroryzmu. Sceny pościgów, strzelanin, likwidacji ludzi, dopracowane są na najwyższym poziomie. Każda postać, ma swoją osobowość. Nawet zabójcy Carlosa, nie byli zwykłymi statystami. Reżyser każdego potrafił zindywidualizować. Każdy miał inny gust, umiejętności walki, upodobania i sposób działania.
Każda postać była autentyczna. Nie wiele można było wytoczyć zarzutów. Pierwsza wersja trzyma widza w napięciu, i ciągłym strachu.
Jak wygląda wersja z 2002r?
Nie da się do świata po 2000r, przenieść realiów i atmosfery czasu Zimnej Wojny.
Nowoczesny „Bourne”, jest pełen niepoważnych i śmiesznych scen, jak laserowy wyświetlacz konta bankowego, zaszyty pod skórą.
W zasadzie to nie wiadomo o co walczy, i przed kim ucieka. Matt Damon ma chłopięcą twarz 17-stolatka. Kompletnie nie pasuje do wizerunku doświadczonego funkcjonariusza CIA. Mężczyzny pomiędzy 30-tym, a 45-tym rokiem życia.
Fatalna gra aktorska, brak dramaturgii i zaangażowania ze strony prawie każdej postaci. Widać że reżyser nie miał autorytetu u aktorów. Damon jest manekinem, gra jakby „od niechcenia”. Podczas walki i ucieczek nie poci się, nie męczy, nie widać po nim wysiłku, strachu, radości - jest ciągle bezbarwny. I on, i reżyser nie mieli koncepcji na osobowość postaci Bourne’a.
Film nie oddaje problematyki powieści. Jest chaotyczny. Reżyser gubi się w wątkach.
Przeciwnicy Damon’a nie budzą lęku u widza. Są zwykłymi mało-silnymi ludźmi. Działają bez angażu i przekonania. Nic w tym filmie nie zachwyca i nie wciąga – jest szaro, nudnie i bez-emocjonalnie.
Przestrzegam wszystkich: ta wersja rujnuje dzieła z lat 80-tych. Zaczynajcie od doskonałej produkcji z 1988r, i kultowej powieści Roberta Ludluma, którą czyta się jednym tchem. Będziecie zachwyceni.
Smieszny jestes troche.
Wiem ze kazdy ma prawo do wyrazania swojej opini.
Kazdemu podoba sie co innego. Ale zeby zaraz wystawiać "0"?
Jak dziecko. Chyba dla Ciebie albo film jest dobry albo nie i nic wiecej.
Ten pan uwaza ze to najgorszy film na swiecie!! ;)))
Co wy na to ;)
„Śmieszny jesteś” – słowna zemsta/docinka za zdruzgotanie ulubionego filmu?. Śmieszny jest ten film, jak i wszyscy którzy się nim zachwycają.
Produkcja z 2002r. jest tak nikczemna, że nie zasługuje nawet na 1pkt. Reżyser winien zapłacić jakąś karę, lub odszkodowanie firmie wydawniczej mającej wykupione prawa do Bourne’a. Ponieważ swoją wersją „załatwił” tę powieść w oczach kilku młodych pokoleń. Dziwię się ludziom o Twoim guście, tzn tym którym ten filmik się podobał.
Naprawdę laserowy czytnik wyświetlający liczby nr-u konta na ścianie, gruby jak odtwarzacz MP3, nie jest dla Ciebie kpiną?. Dla mnie to dowód niskiej inteligencji Reżysera, i jego absurdalnej wyobraźni. Coś rozmiaru i wagi baterii R6 można nosić pod skórą?. I nie wypadnie?.
Ta wersja „Tożsamości” nadaje się do puszczania jedynie w porze Dobranocek, lub na zakończenie niedzielnego Teleranku.
Śmieszny jesteś jedynie Ty i to w dodatku żałosny jak każda antykonformistyczna pierdoła na filmwebie. Coraz więcej ostatnio takiej hołoty.
Owszem, trochę przesadził, ale ma do tego prawo. :P Ma rację... Damon zagrał nieprzekonująco. Postaci są mdłe, nie mogłam się wczuć w ich skórę. Nie czułam ich. Wątki chaotyczne, ci, którzy ścigali Bourne'a nie wzbudzali niepokoju. Zakończenie też średnie, z filmu nic nie wynika.
Tu nie chodzi o to jak grał Damon bo gra aktorska w obu przypadkach była tragiczna. Mimo to uwielbiam starą "Tożsamość..." bo film był niesamowity.
Gdyby ten z Damonem nie nazwali "Tożsamość Bourne'a" tylko "Nowy film akcji z Damonem" uważałbym, że jest świetny - świetne kino akcji. KINO AKCJI (!?) - ano właśnie... Rozpierduch w stylu Rambo zamiast szpiegowskiego filmu. I tu mnie boli...
"Postaci są mdłe, nie mogłam się wczuć w ich skórę. Nie czułam ich. Wątki chaotyczne, ci, którzy ścigali Bourne'a nie wzbudzali niepokoju."
Hm, no cóż. Ja mam dokładnie odwrotnie.
Oglądając TB udzielały mi się, można rzec - emocje postaci.
To że Bourn'e z pewnością czuje się jak szczur, na którego wszędzie, za każdym zakrętem - zastawiono pułapki.
Pułapki - tj. kilerzy;)
A podobno, szczur który nie ma drogi wyjścia, może przegryźć człowiekowi żołądekXD
Mam inne zdanie również co do "tych ścigających Bourne;a".
U mnie niepokój wzbudzali. Każdy z nich sprawiał wrażenie równie niebezpiecznego jak Bourne.
Zdeterminowani by wykonać misję bez względu na wszystko.
To że Bourne'owi udawało się przeżyć w starciach z nimi, zawdzięcza może nie tyle znakomitemu wyszkoleniu, co swej inteligencji i większemu szczęściu;)
A nawet jeśli by się spierać o lepsze umiejętności - hm, może co najwyżej ciut ich przewyższa.
Nie widać specjalnej różnicy...
Co też bardzo mi się podoba;)
Zwykle taki 'typowy twardziel" rozpierdzieli pół osiedla z palcem w tyłku, ani się nie zasapawszy;)
Bourne ma ze swoimi przeciwnikami dość ciężką przeprawę, co jest wg mnie bardziej realne.
PS. Jak już to rywale starszego Bourn'ea sprawiali wrażenie kolesi o sprawności meneli spod budki z piwem;) A i tak Bourne miał z nimi problemy spore, hehe;)
A IMHO superagent zabójca który nie wyrabia kondycyjnie to tak średnio na jeżaXD
żal mi cie naoglądałeś sie starych filmów i wszystko do nich porównujesz film jest fantastyczny.
Książkę czytałem jest bardzo dobra choć różni ssię od filmu i tak uważam że jest git!
Chyba pomylily Ci sie filmy. Ja zaczalem od wersji z 2002, potem uslyszalem że ksiazka jest inna wiec ja przeczytalem. Ksiazka okazala sie zajebista, czego nie mozna powiedziec o filmie z 1988. Dawno nie widzialem tak spierdolonej gry aktorskiej, te ich strzelanie z pistoletu na oslep, zjebane sceny walki i pelno innych rzeczy, o ktorych nawet nie chce pamietac. Mimo ze mieli gotowy scenariusz (tresc ksiazki) nawet nie umieli tego zekranizowac, a niektore zmiany zjebaly juz wszystko.
W filmie z 2002 Postac Bourne'a jest zajebista, wyglada na prawdziwego, dobrze wyszkolonego agenta, ktory rozpierdala dwoch policjantow rach ciach pach, a nie walczy z nimi 5 min i prawie dostaje w pierdol (tak jak w filmie z 1988).
Co do oddawania klimatu zimnej wojny... Jaka kurwa zimna wojna??, akcja dzieje sie w XXI wieku. A wskazanej przez Ciebie kolejnosci nie trzeba zachowywac, bo film z 2002 jest inny niz ksiazka, poza początkową sceną i kilkoma nazwami/miejscami/imionami.
Podsumowując: ksiązka wypas, film z 2002 choc inny tez, film z 1988 choc ekranizacja książki - "katastrofa".
Ech - dzieciaki urodzone po 1990r, jarają się nędznymi akcjówkami.
Film z 2002r to przykładne dno, i marnotrawienie kasy producentów.
Myślę, że masz racje. Film dla mnie to totalne dno. Nic mnie nie trzyma przy tym. Książka jest lepsza. Nie przejmuj się opiniami ludzi poziomu american pie, ktorzy nie potrafia prowadzic dyskusji na temat filmu. De Gustibus non est disputante. Pozdrawiam
jaka typ już sapie do American Pie przecież to zajebisty film ale jak sie jest pedałkiem to już sapie to film dla facetów a nie cip!!!
też wolę książkę od filmu. tego filmu się nie da czytać! i nie ma wogóle kartek,phi! b e z na dzieja
no owszem dla takich "patryków koksów" ze zdj scofielda film musial byc zajebisty, watpie zebys kiedykolwiek przeczytal cos dłuzszego niz etykieta na butelce piwa, wiec nie dyskutuj o ksiazkach ludluma synu.
film ocenialem na 7/10 nie byl totalna porazka, nie byl arcydzielem, przyjemnie sie oglada(momentami rzecz jasna), przedstawionych zostalo 10% watkow z ksiazki ludluma, z czego polowa została znacznie zmodyfikowana... Wiec zwracam sie do tych, ktorzy tak jak ja, uwielbiaja literature roberta (tyczy sie to tez milosnikow forsytha i clancy'ego) biorac sie za ogladanie tegoż filmu nie oczekujcie ze ma on z ksiazka wiecej wspolnego niz tytuł.
"Matt Damon ma chłopięcą twarz 17-stolatka. Kompletnie nie pasuje do wizerunku doświadczonego funkcjonariusza CIA. Mężczyzny pomiędzy 30-tym, a 45-tym rokiem życia."
Zgadzam się w 100%.
Niektórzy doszukują się w tym właśnie zalety, że wygląda tak a nie inaczej. Że nie jest typowym mucho, tylko zagubionym nieco agencikiem.
Tyle, że ja jakoś tego nie widzę, tak samo jak założyciel wątku.
Dla mnie koleś wygląda jak nieco niezaradny pantofel, tudzież gościu bity przez kolegów w liceum (taka klasowa oferma).
W ciekawostkach napisano, że rolę miał dostać Brad Pitt. Nie jestem jego wielkim fanem ale do tej roli nadawałby się 3x bardziej niż nijaki Matt Damon.
Dla mnie ten aktor jest główną przyczyną niezbyt wysokiej oceny, która filmowi wystawiam.
5/10
W moim odczuciu wersja z lat 80,ta z Chamberlainem jest nuuudna, jak droga do stodoły mojego teścia.Zdecydowanie wybieram tę z 2002 roku.
Pomysł z montażem scen dynamicznych -całkiem fajny.8/10,choć odrobinę lepiej bawiłem się na części zamykającej cykl,a też oceniłem na 8/10.
Moim zdaniem film jest świetny. Postacie może są trochę bezbarwne ale one mają właśnie takie być. Dałam 9/10, na 10 zasługuje "Ultimatum..." z 2007 roku.
Jedyną katastrofą na filmwebie jest oceniający. Powiem ci coś kolego, abstrahując od tego jaki jest film. Oceny 0 nie ma. Taka ocena nieistnieje. Każdy film zasługuje na ocene wyzsza od 3 minimum. Skoro Bourne to 0 jak ocenisz "Gulczas, a jak myślisz" sam się pogrążyłeś chłopaku wyrażając tylko i wyłącznie swoję ignorancje i brak dystansu do świata. Tożsamość jest solidnym filmem akcji i taka miała być a oparta jest tylko na motywach, i zrozum inteligencie że praktycznie żaden film nie przebije książki z jednego wzgledu. To że czytając uzywamy wyobraźni i sami kreujemy własnych bohaterów. W takim razie są to dwie różne rzeczy i to tak jak porównywać spacer po górach z jazdą samochodem dookoła nich ? Książka zawsze będzie lepsza dzięki temu.
Uwierz trzeba trochę się przystosować do obecnego świata a nie zatrzymać się w latach 80 i ustalić sobie w ten sposób jeden jedyny słuszny obraz tego jak powinien wygladac film.
Wracając do filmu jest to wciagający film akcjii i warty jest minimum 7/10
Bla bla bla, przeczytałem pierwszy akapit.
A to dlatego, że masz badziewne kontrargumenty.
Odnosisz się na wstępie do autora zamiast powalić go swoimi argumentami, które zamknęłyby mu usta.
Czyli nie masz nic do powiedzenia.
Jeśli do mnie ten post to uważam że powodem nie jest tu film tylko myslenie. Po co atakować człowieka argumentami dot. filmu skoro go to nie przekona ponieważ powód leży gdzie indziej tzn. Usilne porównanie książki do filmu co przyznasz jest bezsensowne, i przytoczyłem jeden powód przez który nigdy film nie będzie lepszy. Trzeba też patrzyć na pewne sformułowanie "na podstawie powieści, "oparty o...", "na motywach".
Zresztą sama ocena która on wystawił świadczy o inteligencji całego tego rozumowania. Inteligentny człowiek, krytyk nie wystawi filmowi nawet takiemu jak ten 0 i można by powiedzieć, koniec w tym temacie a jedyną tak naprawdę odskocznią będzie niezgodność z książką oraz klimat filmu z 1988. Jeśli ktoś miałby głowę na karku to nawet nie zabierałby się za takie porównanie bo przede wszystkim trzeba umieć myśleć
wreszcie któś pisze do rzeczy. już myślałem ze na typ portalu, normalni ludzie wygineli, i została tylko banda wyszczekanych smarkaczy.
Zgadzam się a autorem tego postu, niestety. Czytałam tyle reklam na temat tego filmu, a gdy go obejrzałam, żałowałam tylko straconego czasu. Gra aktorska do niczego, fabuła przewidywalna, zero dreszczyku emocji... Nigdy nie widziałam starej wersji, nie czytałam książki i zgadzam się, że ten film nie zachęcił mnie do lektury, a wręcz przeciwnie zraziłam się do całej trylogii :P
Przyznam, że chciałabym mieć po tym filmie tak pozytywne opinie jak wiele osób na tym forum, żeby nie czuć się zażenowana, ale nie potrafię.
:D:D:D:D
"W zasadzie to nie wiadomo o co walczy, i przed kim ucieka".
To, że nie rozumiesz filmu, nie znaczy, że film jest zły. :)
Doskonałe kino, obok Infiltracji najlepszy chyba film sensacyjny wyprodukowany po 2000 roku.
Mocne 9/10.
Chyba jednak zdecydowanie NIE jest to to dobry film.
Ale po to zostal zrobiony żeby komuś się podobał i żyby kasę na niewymagających kinomanach łoić.;)
kolego Max mam dość twojej osoby. Nie potrafisz sensownie uargumentować albo sugerować osobom którym film się podobał że są mało wymagającą publicznością, lub też może bezmyślnych kinomanów ?
Czyli każdy komu się ten film podobał jest mało wymagającym kinomanem który nie potrafi mieć dystansu i oceniać także inne wielkie napewno większe produkcje niż to a np. Lot nad Kukułczym gniazdem ?
Faktem jest to ze film ten ma coś w sobie i nie zapominajmy do jasnej cholery ze nie wolno kazdego filmu oceniac na podstawie w/w Lotu lub Ojca Chrzestnego, a ocena 0/10 to tylko pogrążenie się osoby oceniającej film, a ty tą osobe bronisz na kazdym kroku. Uwazam tez ze osoby jeszcze które sie wypowiadały bardzo źle odnosnie gry aktorskiej tez mają problem z własnym zyciem bo ta gra była nie na poziomie Marlona Brando w Ojcu Chrzesntym ale brakiem gry aktorskiej można określić grę braci Mroczków.
Piątka Smokulec!
Dla mnie nawet lepszy od "Infiltracji" (jednak wolę "Infernal Affairs").
U mnie 10/10, jestem fanką całej trylogii (nie mam się do czego przyczepić).
Pozdro dla fanów(;
Po skrajnych ocenach i opiniach to co najwyżej warto film obejrzeć by wyrobić swoją własną opinię/ocenę.
Bo też może się okazać i że film jest genialny lub beznadziejny do potęgi.
film jak film, ale książka jest zajebista. film okrojono z najlepszych wątków. trochę lipa i jeśli czytało się powieść Ludluma można się rozczarować
To zupełnie jak te dwa mole,które żarły taśmę filmową i jeden drugiego przekonywał,że książka była lepsza.Ten dyskurs trwa odkąd sfilmowano/dokonano pierwszej adaptacji książek na potrzeby kina.
A żeby obrońcom literackiego pierwowzoru popsuc nieco szyki to zaryzykuję,iż Ludlum pisze od lat w zasadzie tę samą książkę.
Film,kilka postów wyżej oceniłem 8/10 i podtrzymuję,to bardzo rzetelne sensacyjne kino.Ukłony
Mnie ten film w ogóle nie wciągnął. 4/10 Mocno poniżej oczekiwań. Teledyskowe sekwencje walki i szalona ucieczka non stop, ale zupełnie bez sensu i celu. Czytałem, że to konkurencja dla Bonda. No litości... w żadnym aspekcie :)
Nie pisze ponieważ nie żyje od więcej niż paru lat,a to co wychodzi z jego nazwiskiem to książki powstałe po śmierci z notatek i innych skryptów napisane lub przepisane przez innych pisarzy pod jego nazwiskiem.W późniejszym etapie pod ich własnymi jak np.dalsze losy Bourna.A co do stylu pisarskiego i tematyki,kocham właśnie ten rodzaj literatury tzw.politikal fikcion,a w tym temacie naprawdę ciężko jest już wymyślić coś odkrywczego nowego,bo chyba już właściwie wszystko już było.
Co do filmu nie był zły Damon zagrał nieźle ale nie wybitnie z tym że to w większości wina scenariusza dość płaskiego,słabo prezentującego się na tle powieści,ale jako film akcji b.dobry ogólnie za całokształt 6,5/10 późniejsze części były lepsze mimo że z książką miały bardzo mało wspólnego ale jako osobne historie były naprawdę dobre,zwłaszcza ta z 2007.Zaś ten z 1988 był prawie idealny ale Chamberlain mi nie pasował za stary do tej roli,książkowy Bourne miał być mężczyzną między 34-37 rokiem życia (1 tom)Damon jako 32latek bardziej mi pasował niż siwiejący Chamberlain.
Ale jednak większość książek Ludluma jest bardzo do siebie podobna. Tytuły takie jak Pakt Holcrofta, Dziedzictwo Scarlattich czy inne (nie przytoczę więcej, bo masę książek tego autora czytałem, ale będąc trochę młodszym) mają bardzo do siebie podobną fabułę. Pamiętam, że w któreś wakacje pochłaniałem masowo twórczość Ludluma, bo sporo tego jest w moim domu i w pewnym momencie musiałem już ją odstawić, bo już rzygałem powtarzalną i przewidywalną fabułą (po lekturze kilkunastu książek). Co to za przyjemność czytać książkę znając wszystkie chwyty reżysera i wiedząc, co stanie się na najbliższych kilku kartkach.
Trylogia Bournea jest w twórczości Ludluma dość niepowtarzalna, jak dla mnie zdecydowanie wyrasta ponad poziom jego pozostałych książek. Mimo to chyba jednak wolę książki Forsytha i Clancycego, chociaż to raczej Ludlum pisał "książki akcji".
A film jak dla mnie świetny, mimo małego podobieństwa do książkowego oryginału;)
Forsayth i Clancy to niby nie pisali powtarzalnie?na mój gust od tego co pisał Ludlum to się zbytnio nie różniło a też ich czytałam ,i to nie jedną powieść,no ale ja po prostu kocham ten gatunek literacki a i filmowy lubię.Ale filmów naprawdę dobrych z tej rodziny jest jednak niedużo.Po namyślę podnoszę jednak ocenę temu filmowi na 7,5/10 czyli w zaokrągleniu na 8/10 ostatnio obejrzałam sobie powtórkowo całość tzn.trylogię z Mattem i z 1988r i mimo przeróbek to naprawdę niezły film
Co on za przeproszeniem pier*#$i!!! ZAŁOŻYCIEL TEMATU TO JAKIŚ KRETYN!
,,Oba dzieła z lat osiemdziesiątych były kultowe, i godne siebie" - no żeczywiści film z Chamberlainem jes BARDZO kultowy- wszyscy go oglądają i kochają!!! (Zwłaszcza że to produkcja telewizyjna)
Książki a filmy.
Czy czytając jakąkolwiek powieść na,powiedzmy 300-400 stron,udało się wam ukończyć ją w dwie godziny ? Mi nie. Dlatego uważam za bezsensowne czepianie się filmów za to,że pomijają niektóre wątki, a inne upraszczają. W innym wypadku dany film musiałby trwać z 6 godzin.
I zgadzam się z wypowiedzią, że książka oddziałowuje na wyobraźnię, więc wszystko wygląda dokładnie tak jak chcemy.
Co do tytułu o którym tu mowa, to nieraz słyszałem już takie narzekania.
Ciekaw jestem, jak by autor tematu ocenił ten film gdyby nie nazywał się on " Tożsamość Bourne'a " i nie występowałyby w nim podobieństwa w nazwach itd. Film jest oparty na motywach - co znaczy,że książka i książkowi bohaterowie stali się dla kogoś inspiracją do stworzenia nowej historii.
Czy autor uważa, że filmowcy gdyby chcieli, to nie stworzyliby atmosfery zimnej wojny? To problem stworzyć we wspołczesnych czasach filmy np. o II wojnie św. ? No raczej nie. Oni po prostu zrezygnowali z tego bo mieli inna wizję, chcieli nakręcić film o agencie z dzisiejszych realiów.
Nie wiadomo z kim Bourne walczy i przed kim ucieka ? No nie wiadomo bo ma amnezję, i skoro nie wie tego sam bohater to czemu my mamy to wiedzieć ?
Nie widać po nim strachu, radości ? Bourne nie czuje strachu a radować nie ma się raczej z czego. Nie wiem natomiast czy się poci, bo nie zaglądałem mu pod koszulę, ale może też używać jakiegoś dobrego antyperspirantu, więc to może dlatego. No i akcja dzieje się w zimie. Natomiast walki są na tylke krótkie, że zdziwiłbym się gdyby Bourne męczył się po nich i oblewał potem.
Podsumowując, uważam, że autor tematu nie nawidzi filmu za to,że nie ukazuje on strona po stronie książki i za to, że akcja dzieje się we wspólczesnych czasach, a Bourne nie poci się i nie męczy.
Moim zdaniem jest to naprawdę dobry film akcji pozbawiony takich niepoważnych elementów jak wybuchające od uderzenia samochody, skoki z wieżowców i strzelaniny 1 vs.50 i za to właśnie bardzo go cenię.
No i każdy film zasługuje na jakąs tam ocenę, bo w każdym można się czegoś dobrego doszukać, a poza tym ocena 0 nie istnieje.
O właśnie wreszcie ktoś mądry na forum. Popieram w 100% Nic dodać nic ująć.
Mi się podoba w tym filmie właśnie realizm w porównaniu z innymi
produkcjami o agentach itp. Gdzie pościgi samochodowe są tak piękne że az
sie śmiac chce, walki trwaja po 10 minut i podczas nich bohater zostaje ze
3 razy postrzelony a potem jeszcze wstaje i walczy jakgdyby nigdy nic się
nie stało. Dość wspomnieć takie "super filmy" jak: transporter, czy mission
imposible (coprawda 2 mi się podobała ale ostatnią rzecza jaka można o nim
powiedzieć jest realizm)
Jak dla mnie absolutnie najlepszy film w swojej kategorii.
zgadzam się w 100% z BOZZ
film jak dla mnie świetny, ciekawa jestem 4 części filmu ;p
Autorze postu:
Która wersja jest kultowa, to mozna ocenic po liczbe głosów na filmwebie: 1988r. z Chamberlainem - 459
2002r. z Damonem - 12979
Poza tym mam wrazenie ze Ty gdybys mogł, zatrzymałbys czas na wspanialych latach 80, skoro taka cudowna była atmosfera Zimnej Wojny.
Jaką twarz ma Damon a jaką Chamberlain kazdy widzi i jesli mowisz ze Damon ma chłopieca twarz 17 latka, to powiem Ci ze dla mnie Chamberlain ma facjate niedorozwinietego kuzyna jaszczurki stepowej. To tyle w temacie.
"W zasadzie to nie wiadomo o co walczy, i przed kim ucieka."
Alez z Ciebie inteligent. Wlasnie o to chodzi w tej historii, ze on sam nawet nie wie!
Co do Autora tematu, poto masz oceny takie jak 1, 2 , 3, 4 bys ocenił film negatywnie, ale ty widocznie specjalnie zanirzasz ocene. 0 to tylko ty tu jesteś.
Zgadzam sie z zalozycielem wątku. Co prawda nie czytałam ksiązki, ani nie oglądałam innej wersji, ale ten film moim zdaniem był słaby.
po przeczytaniu książki nie sposób tego filmu ocenić inaczej niż w granicach 0-1-2
ocena mocno subiektywna, bo zapewne jako czyste kino akcji obraz broni się fantastycznie - niestety, reżyser dosć mocno wypaczył rzeczywistość przedstawioną przez Ludluma, przez co wyszłą fatalna parodia książki, a nie jej adaptacja