że.... SPOILER, zdecydowanie korzystniejsze byłoby dla tej konkretnej produkcji gdyby: sceny 
przedstawione w motelu miały miejsce w rzeczywistości, a nie jako projekcja wyobraźni 
chorego umysłowo psychopatycznego mordercy. Myślę, że zdecydowanie lepszy byłby 
odbiór filmu gdyby sprawcą zbrodniczych czynów istotnie w finale sensacyjnie okazał się 
mały chłopiec, niż dowiedzieć się, że to wszystko nic ponad wytwór umysłu chorego 
przestępcy. Zdecydowanie przekombinowano. Ale i tak film jako thriller godny polecenia.
Wtedy nie byłaby taka wymowna scena przesłuchanie, kiedy Edward sięga po lusterko i widzi w nim Malcolma Riversa. Jego adwokat mówi do niego (niedosłownie) "Edwardzie ty nie istniejesz, ale potrzebuje twojej pomocy". Dlatego moim zdaniem całość okazała się ciekawym zabiegiem. A najlepsze jest to, że film ma dwa wyraźne zakończenie i może sobie wybrać, które chce (ja osobiście wolę ostatnią minutę akcji).