Film generalnie mi sie podobał. Zrobiony w ciekawy sposób.

Nurtuję mnie jednak parę rzeczy, przez które nie mogę poukładać całości w jakiś logiczny ciąg.
Pomijam fakt super szybkiego znikania ciał, bo przeciez działo się to w głowie Malcolma. Motyw,
że morderstwa odbywają się w głowie skazanego mega ciekawy i jak rozumiem każde morderstwo
zabija jędną z tożsamości Malcolma w głowie. Jednocześnie w tym czasie, w rzeczywistosci
Malcolm kogoś zabija. Tylko to co mnie zastanawia to miejsce w jakim odbywają sie morderstwa w
realu. Czemu psychiatra i sędziowie na przesłuchaniu mówią o morderstwach w motelu skoro
prawdziwe morderstwa odbywały sie chyba gdzie indziej? Kolejna rzecz, że motyw 1 śmierć w
realu=1 śmierć w głowie sprawdził sie tylko na końcu gdy malec zabił Panią od pomarańczy a
Malcolm udusil lekarza. W trakcie przesłuchania w opowiesci również dochodziło do morderstw, z
tym, że jedynie w głowie. Pomyślałem sobie, że on to jedynie odtwarza, ale wtedy wynikało by, że
opowiesc jest niezakonczona. No i nakoniec troche matematyki :P. W motelu było 10 osob, do
momentu zakonczenia przesłuchania zgineli wszyscy, oprócz dzieciaka i Typiarki, Zatem zginęło 8
osób w realu z tego co pmaietam 6. Brakuje dwóch.