Film dobry naprawde ale chodz czytalam wiele tematow dalej nie moge zrozumiec tej koncowki i nie wiem nawet czy dobrze mysle... Wiec ci ludzie to byly wymyslone postacie, oni nie istnieli? CZy poprostu byly to jakby symbole ofiar ktorych zabil ten Pscyhol w przeszlosci?
10 osób w motelu to były części jego tożsamości (stąd tytuł). Facet miał wyjątkowo sprytne rozdwojenie (a właściwie rozdziesiątkowanie) jaźni. W rzeczywistości oni nie istnieli, cała historia rozegrała się w jego umyśle, w obecności sędziego.
Istniał tylko ten gruby psychol, a prawdziwe były fragmenty w sądzie i sama końcówka, na autostradzie.
Wszystko już jasne?
Gosc cierpial na osobowosc mnoga. W jego umysle zylo 10 kompletnie innych osobowosci, tozsamosci. Przy takiej chorobie zazwyczaj poszczegolne osobowosci nie wiedza o istnieniu innych. Film przedstawial wewnetrzna walke tych osobowosci o rzadzenie cialem.