Na szczęście scenarzysta miał też własne pomysły, więc film się udał. Efekt byłby znacznie lepszy, gdyby film miał dobrą ścieżkę dźwiękową ale i tak nie jest źle. "Tożsamość" ogląda się jak obraz złożony z elementów z filmów, które już gdzieś wcześniej widziałem ale przyznaje, że mnie akurat zarówno zwroty akcji, jak i zakończenie zaskoczyły. Nie wiem czemu od początku podejrzewałem, że to Ray Liotta jest mordercą, więc byłem usatysfakcjonowany, gdy tak się okazało. Ale jednak twórca "Tożsamości" poszedł dalej i, podobnie jak w "Podejrzanych" czy "Nagim instynkcie", winny okazał się kto inny, wydawałoby się, że osoba najbardziej podejrzana. A jednak film został tak skonstruowany, że chłopca nie wziąłem pod uwagę.
powiedziałbym bardziej, że to "Dziesięciu Murzynków" A. Christie.. fabuła i motywy prawie takie same.
poza tym ostrzegaj przed spoilerami, ktoś mógłby tu wejść, kto np. filmu jeszcze nie widział i byłby bardzo rozczarowany Twoim postem.
film fajny, mógłbym go non stop oglądać, gdyby jednak nie fakt, że już wiem, kto jest zabójcą;
o, przypomniał mi się również świetny serial na motywach w/w fabuły, tj. Wyspa Harpera. Ostrzegam przed wchodzeniem na forum tego serialu, zwłaszcza, gdzie odp. jest bardzo wiele, ludzie tam po prostu chamsko wypisują największe spoilery.. polecam, razem trwa jakieś 10h i ani razu nie nudzi.