Ten film to nieudna próba naśladownictwa mistrza suspensu. Ani to thriller, ani horror... A wszystko jest tak beznadziejnie wydumane, wysilone... Aktorzy grają kiepsko... Ray Liotta po raz kolejny udowadnia ze spadł do drugiej ligi... Schizofrenika gra beznadziejny aktor, a a zabójca na końcu to scena żywcem wyjęta z z Omena!!! Tylko początek filmu jest obiecujący... pózniej bohaterowie dużo krzyczą, i wszystko zaczyna popadac w sztampę. A w dodatku reżyser sam dokładnie nie wie co chce w tym filmie powiedziec. Szkoda, ze Mangold zrobił tego knota. Przecież wczesniej stworzył swietne filmy takie jak Copland czy Girl Interrupted. Ocena Tożsamości 3/10.