Film zaczyna się nieźle, przez kilka sekund prawie jak memento, do połowy nawet widać że coś się dzieje a potem - (skąd my to znamy z polskich filmów) akcja siada i można iść spać. Zakręcenie się prostuje i widz tylko czeka na puentę, bo skoro już zaczął oglądać to chce się dowiedzieć jak reżyser wybrnie ze ślepego zaułka.
Koniec jest z gatinku sci-fi z naciskeim na fantastykę - jaki sędzia (opinia publiczna!) uwolni od zastrzyku wielokrotnego mordercę? Zakończenie mi się podoba - bo nie jest amerykańskie - kończy się... sami se zobaczcie!