Romans 45-letniego mężczyzny (Michael Caine) i 18-letniej dziewczyny (Michelle Johnson) jako temat lekkiej komedii. Czy to się godzi? Takie pytanie zadawali sobie krytycy (m.in. Roger Ebert). Temat rzeczywiście wydaje się ździebko kontrowersyjny, pachnie obyczajowym skandalem, choć osiemnastka to już przecież "legalny" wiek. Ponadto córka najbliższego przyjaciela to prawie tak jak własna córka. "Prawie" czyni sporą różnicę, a jednak...

Mimo wszystko BLAME IT ON RIO nie razi. Trudno jednoznacznie stwierdzić, dlaczego tak się dzieje. Może za sprawą znakomitego warsztatu aktorskiego Caine'a, który bez trudu przekonuje nas do swego bohatera i pozwala zrozumieć jego chwilową słabość? Może za sprawą obficie prezentowanych naturalnych wdzięków Johnson, którym nie tylko bohaterowi, ale również widzom trudno się oprzeć? Może za sprawą swoistego moralnego alibi w postaci oryginalnego tytułu (BLAME IT ON RIO) i piosenki mu towarzyszącej? TO WINA RIO, WIŃCIE ZA TO RIO - tropikalny klimat sprzyja miłosnym zadurzeniom. To karnawałowe szaleństwo, które kończy się wraz z ostatnim dniem urlopu.

Bezpretensjonalna, chwilami bardzo zabawna komedia jakby mimochodem ukazuje zachodzące wciąż przemiany obyczajowe. Kontrola życia erotycznego dzieci to w dzisiejszych czasach czysta fikcja. Nasze pociechy robią, co im się żywnie podoba i nie mają w związku z tym żadnych moralnych dylematów. Rodzice mogą się cieszyć, jeśli wybranek ich córeczki jest w odpowiednim wieku Zakładając, że będzie im dane go poznać...

Jeszcze o aktorstwie. Jak wspominałem, Caine jest rewelacyjny i głównie dla niego warto obejrzeć film. Dla Michelle Johnson TO CHOLERNE RIO było debiutem, aktorsko niezbyt udanym - dostała Złotą Malinę. W każdym razie pokazała całemu światu, jak śliczna z niej osóbka. Demi Moore w roli drugoplanowej jest taka, jaką ją znamy z późniejszych ról. Może z wyjątkiem skromniejszego biustu...

- Chcesz, żebym cię pocałował? Powinienem dać ci klapsa!
- O tak, zrób to! Możesz mnie też ugryźć!