Dokładnie - film jest dość absurdalny, bezsensowny i lekko głupkowaty i właśnie przez to śmieszny. Fakt, że kilka scen, czy gagów było na trochę niskim poziomie, ale generalnie produkcja lekka i zabawna z wieloma odniesieniami do świata filmu. Plus także dla aktorów, którzy jak widać mają do siebie sporo dystansu i stać ich na autoironię. Reasumując - jedna z lepszych komedii ostatnich miesięcy, która idealnie nadaje się do obejrzenia np. w sobotni wieczór ze znajomymi.
Polecam - 7/10

wbrew pozorom, ten film nie jest ani odmóżdżający, ani taki całkiem lekki. świetny pastisz 8/10

nie jest odmozdzajacy i lekki??? no blagam Cie. az sie boje pomyslec co na prawde dla Ciebie musi byc odmozdzajace i lekkie. dla mnie formula pastizu - jak tu obroncy tego dziela pisza - wcale nie ratuje tego dziela. ja sie moze zasmiale z 2x razy co na prawie 2 godzinny film jest niedopuszczalne. ten obraz mnie po prostu nudzil co jest nie wybaczalne w takim rodzaju kina (komedia/pastiz/absurdalny film - zwal jak zwal)

myślałem, że to literówka ale ty w obu postach piszesz pastiz...to nie pastiż, tylko pastiSZ ;)

blad - nawet ort. - nie zmienia sensu mojej wypowiedzi. kocham tych co sie tego czepiaja ;]

bez urazy, ale wg mnie ktoś, kto jest dyletantem w czymś tak oczywistym jak język ojczysty, jest również mało wiarygodny w szeroko pojętych dyscyplinach humanistycznych ;)

a coz to za "dyscyplina humanistyczna"? toz to najzwyklejsze komentowanie ;]. wiekszosc "tych swiatlych humanistow" dzisiaj zwija kebaby i polewa piwo - bo takie jest na nich zapotrzebowanie. idac twoim tokiem rozumowania, ktos kto nie potrafi potrojnych calek nie ma prawa do liczenia swoich wydatkow.

Panie da_markos Pan tego pewnie nie rozumie, ale sztuka to coś co powstało po to, by Ci co znają ortografię mogli się tą znajomością chełpić. Nie ma sztuka żadnego innego celu. To niejako produkt uboczny, dla pisarzy, którzy swoją wyższość nad tłumem chcieli móc wciąż i wciąż wyrażać... A że o sztuce pisać można bez końca, wynalazek ten uważam za doskonały :).

więc bez urazy ale... (swoją drogą uwielbiam pisać "bez urazy" myśląc tak naprawdę że "jeśli się urazisz to mam to w d." )
natknąłeś się Pan właśnie na takiego pisarza, nie warto pióra strzępić bo wygrać się nie da, oni bowiem są ponad nami, tłumem prostaków, nie rozumiejących, nie myślących, nie odczuwających :)

coś w tym jest :)

Szkoda, że Christopher Mintz-Plasse tak mało grał. McLovin jest mistrzem dla mnie.