Po tytule można by się spodziewać trochę ostrej papryki... a Tu? Taka sobie komedyjka...
romantyczna - bleh. Filmy tego typu charakteryzują się jedną cechą- są przewidywalne. W
sumie nie wiadomo jak to oglądać - z chłopakiem, bez chłopaka, z koleżankami,
samemu?... Początkowo akcja Się rozkręca baaardzo powoli. Potem idą do łóżka i zaczyna
się galimatias. Też niezbyt ciekawy. Jedyną dobrą stroną filmu jest to, że fajnie wykorzystali
to, że "boski" Justin jest w gruncie rzeczy piosenkarzem i wkręcili wątki muzyczne. 5/10